środa, 21 września 2016

Rozdział 3.

Złoczyńca wyszedł po za Aire Street. Dziś zaginęła kolejna dziewczyna. Jej ciało jednak odnaleziono na Aire Street w jednej z piwnic. Mieszkańcy Aire Street powoli wyprowadzają się na obrzeża miasta. Policja interweniuje. Dosyć kiepsko. - komentuje radiowiec

Przebudziłam się i usłyszałam szmery dochodzące zza drzwi. Zapomniałam zasłonić okna na wieczór i zostałam oślepiona przez poranne słońce. Przebrałam się w sukienkę i sandałki. Podeszłam do toaletki i rozczesałam moje długie czarne włosy. Były bardzo proste w porównaniu z falowanymi blond włosami Kate. Westchnęłam spoglądając w lustro i wyszłam z pokoju.  Za drzwiami stała obściskująca się zakochana para. Nie mogłam przyzwyczaić się do tego widoku. Cieszyło mnie ich szczęście, ale mimo wszystko ciężko było mi zaakceptować ten związek. Ta sytuacja wprowadzała mnie w dyskomfort.
- Jesteście tacy subtelni - wyminęłam ich i poszłam w stronę schodów. Zaciągnęłam się zapachem porannego śniadania - Jajecznica? Ma mnie udobruchać? - z mojej buzi wyleciał chichot, a Tom spojrzał na mnie zaróżowiony.
Zeszłam i zajęłam się moim pysznym śniadaniem. Spojrzałam w plan. Był perfekcyjny. Jeden dzień w tygodniu, którego szłam później do szkoły. Idealnie tyle ile było mi potrzeba. Zeszli na dół i usiedli obok mnie. Chcieli mi coś powiedzieć, ale chyba nie wiedzieli jak.
- Katie, jedziemy na zakupy? Dziś wymiana towaru- uśmiechnęłam się przerywając cisze
- Właśnie.... Nie pojedziemy. - spojrzała przepraszająco
- Zabieram Katie na wagary. - co tydzień zawsze jeździłyśmy na zakupy. Właśnie o to chodziło. Najpierw nasze zakupy, potem nie będzie na mnie miała czasu w weekendy, a na końcu będziemy rozmawiać tylko ukradkiem na lekcjach. Jednak nie miałam wyjścia. To ich życie.
- Kolejne wagary? Demoralizujesz ją. Jeszcze jeden taki wybryk i powiem rodzicom - zaśmiałam się tyle na ile tylko potrafiłam, a oni odetchnęli z ulgą. - Ale w takim razie ja też nie idę do szkoły - Tom przez chwilę się wahał. Założyłam ręce na biodra i w końcu przytaknął.
- Wyśle do szkoły usprawiedliwienie - westchnął. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po kluczyki, które leżały na blacie, pociągnęłam torebkę.
- Nie pożegnasz się - Kate wstała od stołu. Przytuliłam ją.
- Będę popołudniu - pomachałam im i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i włączyłam radio.  Po drodze podjechałam tylko po kawę i paczkę muffinek. W między czasie dostałam numery telefonu od dwóch chłopaków. Gdy nie było przy mnie Katie to było dużo prostsze. To ona była tą ładniejszą przyjaciółką co powodowało, że jeszcze bardziej traciłam na pewności. To był dziwny dzień. Zwykle na zakupy jeździłam z Katie. Zakupy uważałam za udane. Kolejna para szpilek do kolekcji i bluza.
Gonitwa po sklepach samej już nie była taka fajna. Zazwyczaj wracałam z większymi torbami. Nie było osoby, która szczerze, by mi powiedziała jak wyglądam. Oprócz ekspedientki, ale ona była mało wiarygodna.
Wracałam już do domu, gdy zaczynało kropić. Byłam strasznie zmęczona, a najszybszym sposobem, żeby wrócić było Aire Street.
- W samochodzie nic mi się nie stanie. - wsparłam się na duchu i wjechałam w zakazaną ulicę. Domy były pozamykane, cóż ludzie się bali. Krew na chodnikach. Na sam jej widok zrobiło mi się niedobrze. Jechałam jak gdyby nigdy nic. Starałam skupić się na muzyce w radiu. Widziałam, że ktoś czai się w uliczce. Postanowiłam jak, gdyby nic przejechać. Coś skusiło mnie, żeby spojrzeć w tamtą stronę. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Nasz tajemniczy uczeń na czarnej Hondzie. Jak on miał? Zayn? Chyba tak. Zza rogu wyjechało w moją stronę srebrne volvo. Ulica była jedno kierunkowa. Wycofałam samochód i zawróciłam jak szybko się dało. Chłopak zaczął mnie ścigać na motorze. Miałam otworzoną szybę.
- Skręć w lewo i wysiądź. - spojrzałam na niego. Nie zostawię tu przecież auta. Co miałabym powiedzieć Tomowi i rodzicom. Zresztą, gdy ktoś w szkole się dowie to mnie wyrzucą
 - Rób co mówię - wyminął mnie. Srebrne volvo dalej za mną jechało. Postanowiłam przyspieszyć. Coś się we mnie ruszyło i skręciłam jak kazał. Wysiadłam z samochodu. Chłopak zdjął ciemne okulary i zbeształ mnie wzrokiem.
- Wsiadaj - wskazał mi głową swój motor. Zawahałam się przez moment. Przełożyłam nogę przez pojazd, a Zayn podał mi swój kask. Złapałam się siedzenia - Obejmij mnie - zrobiłam jak kazał i z pędem ruszyliśmy miedzy uliczkami starając się zgubić kierowcę, który wciąż za nami jechał. Po pewnym czasie słyszałam strzały. Ścisnęłam chłopaka jeszcze bardziej, a ten przyśpieszył. Czułam jak moje włosy są daleko za mną. Przerażona tym co się właśnie dzieje nie czułam chłodu jaki mnie oblewał z każdy zakrętem, czy szarpnięciem. Jedyne co odciągało mój umysł od tej sytuacji był cudowny zapach kierowcy. Czuję, że stojąc obok niego ciężko byłoby mi się skupić na czymkolwiek innym. Po półgodzinnym objeździe po mieście chyba go zgubiliśmy. Podjechał pod mój dom. Zsiadłam z motoru.
- Dddzięki wielkie - powiedziałam wystraszona i zdezorientowana - Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Wkrótce się dowiesz - zdjął okulary i pokręcił głową - Przestań się ubierać tak kuso. Nic dziwnego, że banda psycholi za Tobą jeździ.
- Serio? - zjechałam go wzrokiem od góry do dołu. I kto tu był ponętnie ubrany.  Roześmiał się.
- Mi nic nie grozi. Dziś wieczorem odprowadzę Ci auto. Tylko najpierw je przeszukam - starałam się skupić na tym co mówi, ale jego brązowe tęczówki mi w tym przeszkadzały. - Zmykaj do swojego idealnego świata. Zaraz zmokniesz - przez to wszystko nie zauważyłam, że jestem cała przemoczona
- Ale co to było? I co Ty tam robiłeś? - nasuwało mi się pytań i on musi mi na nie wszystkie odpowiedzieć
- Trafiłaś w nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednim czasie. Nie martw się przed Tobą było wiele dziewczyn. Nie jesteś wyjątkowa. - uniósł koniuszek prawej części ust w górę widząc jak się bulwersuję.
- Nikomu nie... - przerwał mi
- W szkole też się nikt nie dowie. Dalej możesz mieć nienaganną frekwencje i dobre ocenki - prychnął. Najpierw był dla mnie miły, a teraz zrobił się złośliwy - Jakieś pytania? - jak miło z jego strony pomyślałam z sarkazmem, gdy ten wsiadał na motocykl.
- Masz na imię Zayn? - zaśmiał się wkładając kask
- Spokojnie nigdy więcej nie przyda Ci się to jak się nazywam - odpalił pojazd i odjechał z piskiem opon. Weszłam do domu. Zakochańców jeszcze nie było.
- Moje zakupy! - miałam nadzieje, że Zayn mi je przywiezie. To co się stało... a ja martwię się zakupami. Upadłam na kanapę w salonie. Cały czas myślałam o tym co zaszło. Postanowiłam wziąć się za obiad, ale to nic nie dało. Muzyka w radio. Nic nie dało. Na samo wspomnienie o Zaynie przechodziły mnie ciarki. Bałam się go, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Moje marzenia zburzyła mi wspaniała para, która wtoczyła się do domu całując się.
- Jestem tu - pomachałam im. Odwrócili wzrok na mnie. - Katie musimy pogadać. - Nie powinnam o dzisiejszym zdarzeniu mówić nikomu, ale nie potrafiłam tak. Kate musiała wiedzieć o wszystkim co działo się w moim życiu. Nie lubiłam mieć przed nią sekretów. Nawet teraz, gdy zdradza mnie z moim bratem.
- Wracaj szybko - dał jej buziaka w policzek - Już tęsknię
- Stoi tylko 5 metrów dalej - załamałam ręce i poszłyśmy na górę. Rozsiadłyśmy się na moim łóżku.
- Jeżeli chodzi o to, że za dużo tutaj przesiaduje to zaraz sobie pójdę - wystraszyła się
- Nie - machnęła ręką - Siedź ile chcesz. Muszę Ci o czymś powiedzieć. Tylko nie krzycz. Proszę?
- Spróbuje - uśmiechnęła się, ale zaraz twarz jej zbladła, gdy tylko zaczęłam opowiadać historię dzisiejszego popołudnia
- Jesteś chora?! Mogło Ci się coś stać - mogłam się tego spodziewać, chociaż w głębi duszy liczyłam na odrobinę współczucia
- Uspokój się. Żyję. - pogłaskałam ją
- To nie jest zabawne - spojrzała na mnie karcąco. Ale kto Cię uratował? - nie zdążyłam jej odpowiedzieć, gdy przeszkodził nam wrzask Toma
- ROSALIE! Masz natychmiast zejść! - zbiegłyśmy z Katie nie wiedząc co się dzieje
- Pali się, czy co? Przeszkadza... - moim oczom ukazał się Zayn - Samochód?
Nawet nie spojrzał się w moją stronę.
- Masz ostro przechlapane! - Tom chyba nawet nie wiedział jak mocno się wydzierał
- Uspokój się. Nic mi się przecież nie stało, a Ty nie musisz się na mnie tak drzeć
- Ale mogło? Czemu jesteś, aż tak nieodpowiedzialna?
- A Ty? Miałeś nikomu nic nie mówić - zwróciłam się do Zayna. Mulat tylko wzruszył ramionami i wyszedł. Słychać było jak odjeżdża spod domu.
- Masz mi jeszcze coś do powiedzenia? - Tomas kontynuował
- Daj mi już spokój. Nie jesteś moim ojcem - rzuciłam i pobiegłam do pokoju. Ugryzłam się w język, ale było już za późno i słowa zostały wypowiedziane
W nocy przyśnił mi się Zayn. Jechaliśmy sami wzdłuż szosy, po bokach był las. Wiatr we włosach, uśmiech na naszych twarzach, woń, którą czułam wcześniej. Nagle za nami było słychać strzały pistoletów tak samo jak dziś. Twarz Zayna nie ukazywała już żadnych emocji. Obudziłam się zalana potem, gdy jedna z kul miała trafić w tylną oponę.
Zauważyłam reflektor samochodu bijący światłem w moje okno, gdy wstałam do okna samochód odjechał.
O dziwo nie czułam się jak gdyby miało mi się coś stać. Coś mi tu co raz bardziej śmierdziało, a ja musiałam dowiedzieć się co.

2 komentarze:

  1. Rozdział super. Czekam na kolejny ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no nie mogę. To jest poprostu SUPER! Kocham Zayna. Czekam ;**

    OdpowiedzUsuń