czwartek, 29 września 2016

Rozdział 7.


Chłopak miał blond włosy. Wykopał DJ-a za drzwi i zapalił światło. Miał irlandzką urodę i lekkie odrosty. Ubrany był w elegancki garnitur. Czułam jak alkohol ze mnie schodzi. Skuliłam się i natychmiastowo wytrzeźwiałam. Pokiwał przecząco głową
- Szef nie będzie zadowolony - podał mi rękę, a ja zawahałam się, ale ją złapałam. Pomógł mi wstać.
- Szef? - wydukałam. Spojrzał się na mnie wzrokiem "o nic nie pytaj"
- Bądź na podjeździe za 10 minut. Wracasz do domu - przepuścił mnie w drzwiach
- Ale... - zatkał mi usta ręką.
- Żadnego, ale - szłam przed siebie potykając się o różne butelki. Gdy odwróciłam się, by spytać kto mnie odwiezie jego już tam nie było. - Cholera jasna wracam sama do domu - przyspieszyłam tempa, żeby nikt po drodze mnie nie złapał. Wydostałam się za bramę. W koło było ciemno nie było żadnych lamp. Czas na godzinny spacer po lesie. Zdjęłam szpilki i czując najmniejszy kamyczek szłam leśną drogą. Po 10 minutach słychać było odjeżdżające samochody spod domu Seleny. Najwidoczniej policja przyjechała.
- Kate! - zapomniałąm o niej. Chciałam tam wrócić, kiedy usłyszałam za sobą odgłos pędzących motorów. Usunęłam się na bok. 5 motorów zahamowało tuż przy moich stopach. Byłam już martwa. W pobliżu nie było nikogo. Motory oświetlały się nawzajem. Zdążyłam zwrócić uwagę tylko na srebrną Yamahę, która co dzień podjeżdżała pod mój dom. Chłopak ze środkowego motoru pokazał palcem na tego ze srebrnego motoru. Tamten wstał i podszedł łapiąc moje ręce do tyłu i przyciągając je do siebie
- Miałaś czekać - wycedził przez zęby. Prowadził mnie w stronę motoru. Wsiadł na niego. - Ty też - warknął. Nie miałam innego wyjścia. Przynajmniej tak mi się wydawało.  Usiadłam zaraz za nim. - Obejmij mnie - zrobiłam co kazał i odjechaliśmy z piskiem opon. Przylgnęłam do chłopaka jeszcze bardziej. Na oko jechaliśmy jakieś półgodziny. Byliśmy gdzieś za miastem. Cała piątką wjechała do garażu. Zapalili światło. Zeszłam z motoru. Każdy po kolei zdejmował kask. Wpierw jeden w loczkach, potem dwóch brunetów, następnie Irlandczyk, który mnie uratował od własnej głupoty. Spojrzałam się na mojego kierowce. Pokiwał głową na boki i w końcu zdjął kask, a ja wytrzeszczyłam oczy i rozwarłam buzię na tyle, że blondyn się lekko zaśmiał.
- Zakryj buzię, bo Ci mucha wpadnie - podniósł brew i się skrzywił.
- Zayn? - w końcu się odezwałam.
- Zdziwiona? - zaśmiał się - Byłaś bardzo przebiegła. Nie sądziłem, ze zmiana motoru Cię złamie.
- Ty... i... - wszystko nabierało sensu. Dobra, nie nabierało. Dalej nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Tak - przytakiwał głową
- Ale po co? - właściwie dalej nie wiedziałam o co mu chodzi. Na to pytanie przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. W tle było słychać buczących chłopaków. Ugryzłam go w język i wyrwałam się.
- Chłopaki, na górę - wskazał drzwi. Słychać było trzask zamykających się drzwi. Cały czas trzymał mnie w objęciu. - Przestań udawać w końcu, ze Ci to nie pasuje - spojrzał się w dół - Rano odwiozę Cię do domu. Thomas śpi dzisiaj u Seleny, więc nawet się nie dowie, że byłaś u mnie przez resztę nocy, a teraz na górę)- przerażona poszłam za resztą. Dom był ogromny. Liczyłam na to, że pozostali są gdzieś na widoku. Niestety.Białe ściany rozjaśniały wnętrze, a czerwone sofy i czarne kredensy nadawały kontrastu. Boże, czym ja się tak zachwycałam. Powinnam być przerażona. Stanęłam w pewnym momencie czując jego oddech na swojej szyi. Położył rękę na moim ramieniu. Nachylił się nad moim uchem.
- Schody. Pierwsze drzwi po prawo - wskazał przejście, wyminął mnie i poszedł w stronę przestronnej kuchni. Odnalazłam pokój i usiadłam na krawędzi łóżka. Na przeciw mnie były rozsuwane drzwi prowadzące na taras, na którym świeciły się również czerwone lampy. Usłyszałam powolne kroki. Usiadł zaraz za mną. Jeździł po mojej szyi nosem.
- Nic Ci nie zrobię. Nie musisz się bać - westchnął. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Dlaczego mam Ci wierzyć - spojrzałam się w jego głębokie oczy.
- Nie potrafiłbym - wyprostował się przez cały czas patrząc mi w oczy. Wstał i otworzył kolejne ciężkie drzwi. Z tego co zauważyłam była to łazienka. - Zapraszam - rozdziawiłam buzię, a Zayn się zaśmiał - Spokojnie Aniele nie wejdę za Tobą - przeszedł na drugi koniec pokoju i wyciągnął coś z szafki. Podał mi swoją koszulkę - Tylko się pospiesz. Jeśli nie. Sam do Ciebie wejdę - na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. Zamknęłam się w łazience na wszystkie zamki jakie tylko były w drzwiach. Światło w łazience było znacznie jaśniejsze niż w pokoju. Spojrzałam się w lustro. Wyglądałam okropnie. Rozczesałam  włosy i weszłam pod prysznic. Po wyjściu czułam się wspaniale. Taka czysta i ożywiona... Potem przypomniała mi się sytuacja, w której się znajduję. Włożyłam bieliznę i koszulkę Zayna, która tak niesamowicie pachniała. Weszłam do pokoju, ale jego nie było. Położyłam się. Byłam na tyle znużona, że zasnęłam natychmiast. W nocy raz poczułam jak ktoś przykrywa mnie kołdrą. Rano obudziło mnie światło słoneczne wpadające do ciemnego pokoju. Głowa bolała mnie przeokropnie. Przeciągając się natknęłam się na śpiącego obok Zayna
Chyba go obudziłam. Ziewnął. To było takie zabawne, że aż prychnęłam
- Przepraszam - rzuciłam, a on spojrzał się na mnie jeszcze zaspany
- Za co? Za to, że mnie budzisz, czy że się ze mnie śmiejesz
- Chyba i za to, i za to - był taki miły. Ciekawiło mnie kiedy z powrotem zamieni się w dupka.
- Nic się nie stało. Bardziej przeszkadzało mi to jak gadałaś całą noc - skrzywił się. Zaraz, zaraz
- Mówię przez sen? - przygryzłam wargę z nerw.
- Nie - zaśmiał się. Rzuciłam w niego poduszką, którą złapał w powietrzu. Miał chłopak refleks.
- O proszę. Aniołek nam się rozbrykał - podniósł prawą brew. Poczułam się głupio. Sama nie wiedziałam na co mam spojrzeć. Usiadł i złapał za mój podbródek tak, abym spojrzała w jego oczy  - Spokojnie Aniele - wstał z łóżka i zaczął zakładać na siebie ubrania - Ubierz się. Będę czekał w kuchni - chłopak wyszedł, a ja zaczęłam się ogarniać. Jedyne co miałam w pobliżu to sukienkę z wczoraj. Była cała morka i śmierdziała mieszanką potu i piwa.
- Zobaczymy co tam Selena trzyma w szafie - trudno było znaleźć coś nie dziwkarskiego, ale krótkie spodenki z ćwiekami i biała bokserka trzymał się jeszcze jakiejś normy. Włożyłam wczorajsze szpilki i zrobiłam delikatny makijaż z tego co miałam do dyspozycji. Gotowa zeszłam na dół. Zayn spojrzał na mnie od dołu do góry
- Czy to... - wskazał
- Twoja dziewczyna chyba nie powinna mieć za złe. Oddam jak tylko przyjedziesz do Thomasa - wzruszyłam rękoma - Jedziemy?
- Zjedz śniadanie - wskazał na stolik. Usiadłam
- Ty nie jesz? - spytałam gryząc jedną z grzanek. Tylko pokiwał przecząco głową przygryzając wargę.
- Czekam na podjeździe - wyszedł nie czekając na odpowiedź. Jedząc swój posiłek miałam chwilę, by rozejrzeć się po domu. Wzięłam kubek z kawą i poszłam do salonu. Stała wielka półka z książkami. Z początku myślałam, ze to tylko tak dla niepoznaki jakieś atlasy geograficzne, ale zobaczyłam na horyzoncie kilka ciekawych tomów. Odłożyłam kubek na miejsce i ruszyłam w stronę wyjścia. Zamknęłam drzwi. Siedział już na motorze. Usiadłam za nim.
„Będzie istniał zawsze, pożerając każdą moją myśl - a moje serce na wieczność pozostanie w jego rękach.” - zacytowałam jedną z książek, którą znalazłam na jego półce. Zastała martwa cisza. Już myślałam, że się wygłupiłam, gdy...
"Niestety, każda z przyczyn wydawała się bezsensu. Tak jakby prawda chciała mi zajrzeć prosto w oczy, a mnie brakowało odwagi, żeby to spojrzenie odwzajemnić."  - spoglądał przed siebie, włożył kask i ruszył. Po piętnastu minutach był pod moim domem. Zdjęłam kas z głowy i zawiesiłam go na kierownicy.
- Dzięki za... wszystko - przytaknął głową i czekał... Chyba aż pójdę. Weszłam do środka i wtedy usłyszałam pisk opon. Ta noc, to wszystko było niesamowite... Poszłam do siebie na górę. Thomasa i Katie jeszcze nie było. Położyłam się na łóżku. Wyjęłam telefon i wybrałam z książki telefonicznej numer do Katie
- Halo? - mruknęła
- Gdzie jesteście ? - rzuciłam
- My...Znaczy ja jestem u siebie.
- A Thomas? - dociekliłam
- Gówno mnie to obchodzi. - powiedziała zdenerwowana
- Coś się stało? Albo nie. Poczekaj. Będę u Ciebie za chwilę...
- Nie. Proszę nie. Nie chce o tym rozmawiać. Jak wróci daj mi tylko znać - przerwała mi - Może kiedyś Ci powiem. Wiem, że przyjaciółki się tak nie zachowują, ale robię to dla Twojego bezpieczeństwa. Im więcej wiesz tym gorzej. Przepraszam Cię, ale sama gubię się w tym co mówię. Porozmawiamy wieczorem - rozłączyła się. Moim ciałem władały różne emocje. Wszystko już miało być oczywiste. Tyle na ile mogło. Dzisiejsza noc zeszła na drugi plan. Bolało to jak się do mnie odezwała. Przez pół dnia czekałam w kuchni na Thomasa z kubkiem kawy w ręku i telefonem w drugim. Mój telefon zaczął dzwonić. Dokładnie Katie. Jednak w tym samym czasie zjawił się Thomas. Był strasznie...

7 komentarzy:

  1. czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać co dalej *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. super piszesz zastanawiam się co dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. wow naprawdę , naprawdę świetnie piszesz , czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki cudowny Zayn *.* czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. omfg.!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nieziemskie.! pisz dalej.! czekam na nn. :) WENYYY!!!!!!!
    napisz jak najszybciej możesz proszę .! <3 Kocham to opowiadanie. :)
    @_agata_w

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na nn :)) / Death http://landing-on-dark-cloud.blogspot.com/ Zapraszam !

    OdpowiedzUsuń