Wraz z pobudką zalała mnie fala wczorajszych zdarzeń. Usiadłam gwałtownie i złapałam się za głowę. Nie w moim nudnym życiu nie mogły dziać się takie rzeczy i już więcej na nie nie pozwolę. Przypomniały mi się słowa Zayna o mojej nienagannej frekwencji i dobrych stopniach. Trudno. Muszę dostać się do dobrego collegu. Jeszcze nie wiem jakiego, ale dobrego. Mimo wszystko czułam, że coś się we mnie zmieniło.Poszłam do łazienki wziąć szybki zimny prysznic, który miał mnie postawić na nogi. Miałam jeszcze sporo czasu do szkoły, więc założyłam moją ulubioną bieliznę. Zarzuciłam się jedwabnym szlafrokiem. O tej porze Tom był zwykle w pracy, więc mogłam się trochę powygłupiać. Włączyłam głośno muzykę. Na tyle, żeby z mojego pokoju było słychać ją w kuchni. Zabrałam ze sobą pilota i skierowałam się ku schodom. Spojrzałam w dół i na ten widok. Spadłam z nich. Na dole. W mojej jadalni. Na moim krześle. Siedział. Zayn. Zaraz za nim podbiegł Tom z Katie
- Nic Ci nie jest? - Tom się zmartwił. Podbiegł szybko do mnie i chciał pomóc mi wstać, ale ja odtrąciłam jego rękę i złapałam się za kostkę. Bolała jak cholera - Zawsze tak paradujesz po domu jak mnie nie ma? - zaśmiał się. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Zawiązałam szlafrok w pasie. Katie zaczęła się śmiać,a Zayn podniósł prawą brew.
- Co tu wszyscy do cholery robicie?! - wydarłam się - Jak to kurwa boli!
- Dobry dobór bielizny - Katie pokazała mi kciuk w górę wyłączając radio, a ja wytknęłam jej język - Jak ko..- chciała spytać, ale Tom jej się wtrącił
- Wziąłem tydzień urlopu. Katie i Zayn zostali na noc - wyjaśnił jak, gdyby nigdy nic.
- A może mnie, by tak ktoś spytało zdanie? Niech ci rodzice już wracają - burknęłam dalej siedząc na schodach
- Co z kostką?! - Kate zauważyła jak moja noga co raz bardziej przypomina kartofla. Nie! Buraczka! To warzywo lepiej odzwierciedlało kolor mojej stopy
- Boli - tłumię łzy wzdychając. Tomas podnosi mnie ze schodów
- No to jedziemy do szpitala
- Co? Jakiego szpitala? Nigdzie nie idę - oburzona skoczyłam na równe nogi, ale zaraz dotarło do mnie, że to był beznadziejny pomysł. Do moich uszu dotarł tłumiony śmiech Zayna. Wtedy przyszło mi do głowy zastanawiać się co on tu do cholery robi? Spał w moim domu?! Ale... nic nie rozumiem. Wiem jedno. Jestem wściekła.
- Co z kostką?! - Kate zauważyła jak moja noga co raz bardziej przypomina kartofla. Nie! Buraczka! To warzywo lepiej odzwierciedlało kolor mojej stopy
- Boli - tłumię łzy wzdychając. Tomas podnosi mnie ze schodów
- No to jedziemy do szpitala
- Co? Jakiego szpitala? Nigdzie nie idę - oburzona skoczyłam na równe nogi, ale zaraz dotarło do mnie, że to był beznadziejny pomysł. Do moich uszu dotarł tłumiony śmiech Zayna. Wtedy przyszło mi do głowy zastanawiać się co on tu do cholery robi? Spał w moim domu?! Ale... nic nie rozumiem. Wiem jedno. Jestem wściekła.
- Czemu nie powiedziałaś, że kupiłaś nowe buty? - Katie zajrzała do torby z wczorajszych zakupów. Zayn musiał wyjąć je z auta. Swoją drogą szybko zmieniła temat
- Jakby Cię to ostatnio interesowało - trochę przegięłam. Posmutniała - Przepraszam. To nie miało tak zabrzmieć. - Poszłam się przebrać, albo raczej dokuśtykałam. Totalna zmiana na czarne rurki i biały sweterek po tym co zobaczyli przed chwilą. Sięgnęłam po torbę i zeszłam na dół. Sądząc po braku czarnej Hondy, Zayn odjechał.
- Jedziesz ze mną? - spytałam się mojej przyjaciółki
- Gdzie? - wyrwał się Thomas
- Do szkoły. Je.. - nie dokończyłam, bo ten położył mnie na kanapie - Nie przeleżę piątku w łóżku tylko dlatego, że mój brat sprawia sobie przys... strasznych facetów na noc! - Sama nie wierzę w to co właśnie o mały włos nie wyleciało z moich ust
- Musisz poleżeć - mówi Kate i kładzie mi na nogę zimny woreczek z lodem. Musiała zauważyć, że mi zimno, bo zaraz przykrywa mnie kocem
- Ugh! - załamuje ręce - Już drugi raz nie będę w szkole. Po za tym co z moją kampanią? - próbowałam odwrócić uwagę Kate i wstałam. Swoją drogą z noga już nie było aż tak źle. Prócz tego, że wyglądała beznadziejnie. Pociągnęłam torbę i Kate za rękę. Oboje przytaknęli i po 15 minutach byłam już w szkole. Po całym dniu stwierdziłam, że propozycja zostania w domu była dużo ciekawsza. Ominęły, by mnie dwie klasówki i jedna niezapowiedziana kartkówka. Wykończona padłam na miejsce pasażera w samochodzie Kate. To był długi dzień. Na żadnej lekcji jednak nie było Zayna. Może zrezygnował. A może nie chodzi zawsze do szkoły? W sumie nie wygląda na kogoś kogo ciekawiłaby literatura, matematyka, czy nawet angielski. Czemu ja wgl zaprzątam sobie nim głowę. Zaczęłam nią potrząsać, gdy Kate weszła do auta.
- Teraz na lody! - rozkazałam, a ona się zaśmiała. Obiecała, że będzie mnie dziś wszędzie wozić. Dojechałyśmy tam gdzie ostatnio. Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy, aż kelnerką przyniesie nam to co zwykle. Rozmawiałyśmy długo, gdy zobaczyłam na moim wyświetlaczu nieznany numer. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam, telefon do ucha.
- Gdzie? - wyrwał się Thomas
- Do szkoły. Je.. - nie dokończyłam, bo ten położył mnie na kanapie - Nie przeleżę piątku w łóżku tylko dlatego, że mój brat sprawia sobie przys... strasznych facetów na noc! - Sama nie wierzę w to co właśnie o mały włos nie wyleciało z moich ust
- Musisz poleżeć - mówi Kate i kładzie mi na nogę zimny woreczek z lodem. Musiała zauważyć, że mi zimno, bo zaraz przykrywa mnie kocem
- Ugh! - załamuje ręce - Już drugi raz nie będę w szkole. Po za tym co z moją kampanią? - próbowałam odwrócić uwagę Kate i wstałam. Swoją drogą z noga już nie było aż tak źle. Prócz tego, że wyglądała beznadziejnie. Pociągnęłam torbę i Kate za rękę. Oboje przytaknęli i po 15 minutach byłam już w szkole. Po całym dniu stwierdziłam, że propozycja zostania w domu była dużo ciekawsza. Ominęły, by mnie dwie klasówki i jedna niezapowiedziana kartkówka. Wykończona padłam na miejsce pasażera w samochodzie Kate. To był długi dzień. Na żadnej lekcji jednak nie było Zayna. Może zrezygnował. A może nie chodzi zawsze do szkoły? W sumie nie wygląda na kogoś kogo ciekawiłaby literatura, matematyka, czy nawet angielski. Czemu ja wgl zaprzątam sobie nim głowę. Zaczęłam nią potrząsać, gdy Kate weszła do auta.
- Teraz na lody! - rozkazałam, a ona się zaśmiała. Obiecała, że będzie mnie dziś wszędzie wozić. Dojechałyśmy tam gdzie ostatnio. Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy, aż kelnerką przyniesie nam to co zwykle. Rozmawiałyśmy długo, gdy zobaczyłam na moim wyświetlaczu nieznany numer. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam, telefon do ucha.
- Cześć Rose, dałaś mi wczoraj swój numer - uśmiechnęłam się na wspomnienie dwóch chłopaków z kawiarni. Katie spojrzała się na mnie niemo mówiąc "Kto to?". Machnęłam tylko ręką na znak, że powiem jej później. - Tutaj Nicolas
- O hej, pamiętam. Co tam? - zarumieniłam się
- Dzwonie z pytaniem, czy nie chciałabyś ze mną gdzieś wyskoczyć. Do kina np. - chłopak się jąkał. To było takie urocze.
- Jasne, żebym chciała - rozpromieniałam
- Aktualnie jestem poza miastem. Może poniedziałek o 7? - spytał
- Jasne
- Wyślij mi swój adres to podjadę po Ciebie
- Pa - rozłączył się. - Po mimo fatalnego poranka, wieczór zapowiadał się rewelacyjnie. Katie mnie szturchnęła.
- No mów wreszcie!
- Umówiłam się na randkę - wyrzuciłam, a ta zaczęła piszczeć i cieszyć się. Nic nowego. Zwróciła na siebie uwagę większości ludzi znajdujących się wokół nas. - Z kim? Znam go może? Kiedy go poznałaś? - zalała mnie falą pytań.
- Poznałam go wczoraj w kawiarni - zaraz przed tym feralnym zdarzeniem - Ma na imię Nicolas. Nie, nie znasz go.
- Przystojny? Nie no jeśli się z nim umówiłaś to musi być - machnęła ręką
- Czy Ty próbujesz mi przekazać, że jestem płytka? - wzburzyłam się. Akurat koło nas przechodził Zayn i zaśmiał się tylko. Odwróciłam głowę w jego stronę.Nie widziałam go tu wcześniej. Zrobił to samo, spuścił okulary i wysłał mi jeden z tych swoich zawadiackich uśmiechów, a potem poszedł po schodach na górę. Zawsze, gdy patrzył na mnie czułam dyskomfort i poddenerwowanie.
- Cóż, facet widział Cię nago. W dosadnie seksownej bieliźnie. Inaczej już na Ciebie nie spojrzy - wiedziałam, że ma racje. Właśnie miałam ją spytać, dlaczego został na noc, ale mnie wyprzedziła
- Wiedziałaś, że przyjaźni się z Tomem?
- Co się robi? - zachłysnęłam się własną śliną.
- Od paru miesięcy. - wiedziałam, że to dopiero początek niespodzianek na najbliższe dni. To dlatego Thomas kręcił się przy Aire Street. Od początku wiedziałam, że ten chłopak to chodzące nieszczęście - Nie patrz tak na mnie. Nie mówił mi nic więcej. Nie lubi poruszać tego tematu - widać kto w tym związku nosi spodnie i to z pewnością nie była ona.
Spędziłyśmy razem wspaniały weekend. Od czasu do czasu podążał za nami Thomas. Przyszedł poniedziałek i trzeba było wrócić do rzeczywistości. Już i tak zapomniałam co działo się w zeszłym tygodniu. Szłam akurat na wf, gdy...
Ogłaszam wyniki głosowania na przewodniczącego - po korytarzu rozbrzmiał się głos dyrektorki. Katie złapała moją rękę.
Różnicą jednego, zaś ważnego głosu wygrała Selena Voice - głośniki się wyłączyły.
- Ona?! - Katie zacisnęła pięść. Fanfary rozegrały się po szkolnym korytarzu. Selena szła ze swoją świtą i plikiem karteczek. Podeszła w naszą stronę.
- To była czysta przyjemność rywalizowania z Tobą. Zapraszam Was na moją imprezę nad basenem jutro wieczorem - podała nam dwie koperty.
- Nas? - wytrzeszczyłam oczy
- Owszem. Będą osoby, które cokolwiek znaczą w tej szkole. Trzeba przyznać, że przeskoczyłaś o level wyżej konkurując ze mną. Przejdźmy do setna. Chce się pokazać z nowym chłopakiem. Brak Was na tej imprezie to jak towarzyskie samobójstwo - pomachała i odeszła
- Nigdzie...- Katie zatkała mi ręką usta.
- Idziemy - świeciły jej się oczy. Wiedziałam, że coś kombinuje. Zabrzmiał dzwonek. Rozeszłyśmy się.Weszłam do klasy. Znów była pełna. Musiałam usiąść obok Zayna.
- Cześć - westchnęłam. Spojrzał się na mnie badawczo i odwrócił głowę w stronę okna. Usiadłam obok nie pytając o nic. W raz z jego oddechem poczułam zapach papierosów. Marlboro Goldy były mu znane. Zapach papierosów mieszał się z zapachem jego perfum, ciała. Woń mnie odurzyła. Nie potrafiłam się skupić na niczym innym. Do tego jego dwudniowy zarost. Nie mogłam mu się oprzeć. Rosalie ogarnij się. Z zamyślań wytrąciło mnie wibrowanie telefonu. To Nick. Uśmiechnęłam się do ekranu
Nick:Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętasz? :*
Rose: Spotkanie, dzisiaj. Tak :D
Nick: To dobrze. Ja o Tobie też dużo myślałem.
Zawstydzona nie wiedziałam co mu odpisać.
Rose: Miło. Do zobaczenia
Odpowiedział tym samym. Przez resztę zajęć próbowałam skupić się na tym co mówił nauczyciel. Reszta dnia zleciała już całkiem spokojnie. Katie przejmowała się cały czas tą imprezą od czasu do czasu odpisując mojemu bratu.
- Nie pogniewasz się jeżeli pójdziemy w trójkę? - młodsza siostra idzie z braciszkiem
- Niech będzie. Tylko ma mnie nie kontrolować - ostrzegłam. Muszę przyznać, że po alkoholu lubiłam się przytulać, ale zawsze w porę się ogarniałam i pilnowałam się. Thomas zaraz, by się wściekał.
- Właśnie. Masz dziś wolny dom. Thomas przychodzi do mnie na noc i... - przerwałam jej
- Skończ. Zatrzymajcie to dla siebie - zaczęła się śmiać. Pokręciła głową.
- Thomas ma przyjść z jakimś kumplem i jego dziewczyną. - skrzywiłam się
- Nie, nie zdradzam Cię - przytuliła się do mnie.
- To ma być pierwszy i ostatni raz - zmrużyłam oczy.
- Dobrze Kochana. Po za tym z tego co wiem to jesteś dzisiaj zajęta. - udałam, że nic nie usłyszałam. Wyszyłyśmy przed budynek szkoły. Słońce mocno przygrzewało. Przed moimi oczami ukazał się Thomas z rozłożonymi rękoma. Dobrze wiedziałam, że to nie w moją stronę. Czułam się zazdrosna. Zwykle ich dwójka była moja na wyłączność, a teraz musiałam się każdym z nich dzielić.
- Rose, obiad jest w lodówce
- Chyba pizza jest w lodówce - poprawiłam go
- Sam ją zrobiłem - podciągnął brew
- Chyba kupiłem - zaśmiałam się, a on wytknął mi język.
- Oj chodźcie już - zabuczała Katie i wepchnęła Thomasa do swojego samochodu. Dotarłam do domu i od razu pobiegłam pod prysznic. Było strasznie ciepło. Przebrałam się w strój kąpielowy klik . Wzięłam ulubioną książkę i rozłożyłam się na leżaku w ogrodzie. Nagle poczułam krople wody lecące po moich plecach. Podskoczyłam jak oparzona z piskiem. Woda tryskała z węża ogrodowego sąsiadów.
- Ej! - stanęłam na podeście. Chłopak się odwrócił - Weź tego węża stąd
- Cześć Rose - pomachał w moją stronę. Nie skojarzyłam typa. Ściągnęłam okulary, by mu się przyjrzeć
- Nicolas? - ten sam, z którym się umówiłam na dziś wieczór.
- Nie wiedziałem, że tu mieszkasz - zauważył zadowolony - Przeprowadziłem się tu niespełna tydzień temu - wszystko wyjaśniało. Dom stał pusty od dawna. - Myślałem, że tu mieszka dwójka chłopaków, a nie taka ładna dziewczyna - moje poliki spalił rumieniec. Zaraz. Dwóch?
- Na pewno dwóch?
- No tak. Wysoki blondyn.
- To mój brat Thomas - tyle się zgadzało.
- I tego samego wzrostu brunet. Przyjeżdża czarną Hondą - nie wierze . On mówiło Zaynie. Starałam się jak najmniej rozdziawić buzie. Musiał tu przyjeżdżać, gdy mnie nie było.
- Yyy... to jego dobry znajomy - próbowałam się z tego wywinąć. - Chodź do mnie. Nie będziemy przez płot rozmawiać - Nicolas zręcznie przeskoczył przez płot. - Trenujesz coś?
- Lekkoatletykę - chłopak obdarzył mnie promienistym uśmiechem.
- To wszystko wyjaśnia - powiedziałam to na głos? Nicolas się roześmiał - Chcesz coś do picia?
- Z chęcią - zarzuciłam na siebie koszulę poszliśmy w stronę kuchni. - nalałam mu soku, który stał w dzbanku na blacie i usiadłam na nim - Dzięki. - przyłożył szklankę do ust nie spuszczając ze mnie wzroku. - Rozumiem, że wieczór aktualny
- Ależ oczywiście - ciarki mnie przechodziły, gdy w ten sposób na mnie patrzył. Jednak dalej nie wychodziło mi z głowy jedno.
- Ten chłopak często tu bywa? - dociekałam
- Po kilka razy w tygodniu. A coś nie tak? - skrzywił się
- Nie, nic. Tylko mój brat chyba zadaje się z nieodpowiednim towarzystwem - popiłam soku
- Ostatnio widziałem go na Aire Street - zakrztusiłam się na te słowa. Mój brat. Znowu.
_____________________________________________
Czekam na Wasze komentarze :*
- Aktualnie jestem poza miastem. Może poniedziałek o 7? - spytał
- Jasne
- Wyślij mi swój adres to podjadę po Ciebie
- Pa - rozłączył się. - Po mimo fatalnego poranka, wieczór zapowiadał się rewelacyjnie. Katie mnie szturchnęła.
- No mów wreszcie!
- Umówiłam się na randkę - wyrzuciłam, a ta zaczęła piszczeć i cieszyć się. Nic nowego. Zwróciła na siebie uwagę większości ludzi znajdujących się wokół nas. - Z kim? Znam go może? Kiedy go poznałaś? - zalała mnie falą pytań.
- Poznałam go wczoraj w kawiarni - zaraz przed tym feralnym zdarzeniem - Ma na imię Nicolas. Nie, nie znasz go.
- Przystojny? Nie no jeśli się z nim umówiłaś to musi być - machnęła ręką
- Czy Ty próbujesz mi przekazać, że jestem płytka? - wzburzyłam się. Akurat koło nas przechodził Zayn i zaśmiał się tylko. Odwróciłam głowę w jego stronę.Nie widziałam go tu wcześniej. Zrobił to samo, spuścił okulary i wysłał mi jeden z tych swoich zawadiackich uśmiechów, a potem poszedł po schodach na górę. Zawsze, gdy patrzył na mnie czułam dyskomfort i poddenerwowanie.
- Cóż, facet widział Cię nago. W dosadnie seksownej bieliźnie. Inaczej już na Ciebie nie spojrzy - wiedziałam, że ma racje. Właśnie miałam ją spytać, dlaczego został na noc, ale mnie wyprzedziła
- Wiedziałaś, że przyjaźni się z Tomem?
- Co się robi? - zachłysnęłam się własną śliną.
- Od paru miesięcy. - wiedziałam, że to dopiero początek niespodzianek na najbliższe dni. To dlatego Thomas kręcił się przy Aire Street. Od początku wiedziałam, że ten chłopak to chodzące nieszczęście - Nie patrz tak na mnie. Nie mówił mi nic więcej. Nie lubi poruszać tego tematu - widać kto w tym związku nosi spodnie i to z pewnością nie była ona.
Spędziłyśmy razem wspaniały weekend. Od czasu do czasu podążał za nami Thomas. Przyszedł poniedziałek i trzeba było wrócić do rzeczywistości. Już i tak zapomniałam co działo się w zeszłym tygodniu. Szłam akurat na wf, gdy...
Ogłaszam wyniki głosowania na przewodniczącego - po korytarzu rozbrzmiał się głos dyrektorki. Katie złapała moją rękę.
Różnicą jednego, zaś ważnego głosu wygrała Selena Voice - głośniki się wyłączyły.
- Ona?! - Katie zacisnęła pięść. Fanfary rozegrały się po szkolnym korytarzu. Selena szła ze swoją świtą i plikiem karteczek. Podeszła w naszą stronę.
- To była czysta przyjemność rywalizowania z Tobą. Zapraszam Was na moją imprezę nad basenem jutro wieczorem - podała nam dwie koperty.
- Nas? - wytrzeszczyłam oczy
- Owszem. Będą osoby, które cokolwiek znaczą w tej szkole. Trzeba przyznać, że przeskoczyłaś o level wyżej konkurując ze mną. Przejdźmy do setna. Chce się pokazać z nowym chłopakiem. Brak Was na tej imprezie to jak towarzyskie samobójstwo - pomachała i odeszła
- Nigdzie...- Katie zatkała mi ręką usta.
- Idziemy - świeciły jej się oczy. Wiedziałam, że coś kombinuje. Zabrzmiał dzwonek. Rozeszłyśmy się.Weszłam do klasy. Znów była pełna. Musiałam usiąść obok Zayna.
- Cześć - westchnęłam. Spojrzał się na mnie badawczo i odwrócił głowę w stronę okna. Usiadłam obok nie pytając o nic. W raz z jego oddechem poczułam zapach papierosów. Marlboro Goldy były mu znane. Zapach papierosów mieszał się z zapachem jego perfum, ciała. Woń mnie odurzyła. Nie potrafiłam się skupić na niczym innym. Do tego jego dwudniowy zarost. Nie mogłam mu się oprzeć. Rosalie ogarnij się. Z zamyślań wytrąciło mnie wibrowanie telefonu. To Nick. Uśmiechnęłam się do ekranu
Nick:Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętasz? :*
Rose: Spotkanie, dzisiaj. Tak :D
Nick: To dobrze. Ja o Tobie też dużo myślałem.
Zawstydzona nie wiedziałam co mu odpisać.
Rose: Miło. Do zobaczenia
Odpowiedział tym samym. Przez resztę zajęć próbowałam skupić się na tym co mówił nauczyciel. Reszta dnia zleciała już całkiem spokojnie. Katie przejmowała się cały czas tą imprezą od czasu do czasu odpisując mojemu bratu.
- Nie pogniewasz się jeżeli pójdziemy w trójkę? - młodsza siostra idzie z braciszkiem
- Niech będzie. Tylko ma mnie nie kontrolować - ostrzegłam. Muszę przyznać, że po alkoholu lubiłam się przytulać, ale zawsze w porę się ogarniałam i pilnowałam się. Thomas zaraz, by się wściekał.
- Właśnie. Masz dziś wolny dom. Thomas przychodzi do mnie na noc i... - przerwałam jej
- Skończ. Zatrzymajcie to dla siebie - zaczęła się śmiać. Pokręciła głową.
- Thomas ma przyjść z jakimś kumplem i jego dziewczyną. - skrzywiłam się
- Nie, nie zdradzam Cię - przytuliła się do mnie.
- To ma być pierwszy i ostatni raz - zmrużyłam oczy.
- Dobrze Kochana. Po za tym z tego co wiem to jesteś dzisiaj zajęta. - udałam, że nic nie usłyszałam. Wyszyłyśmy przed budynek szkoły. Słońce mocno przygrzewało. Przed moimi oczami ukazał się Thomas z rozłożonymi rękoma. Dobrze wiedziałam, że to nie w moją stronę. Czułam się zazdrosna. Zwykle ich dwójka była moja na wyłączność, a teraz musiałam się każdym z nich dzielić.
- Rose, obiad jest w lodówce
- Chyba pizza jest w lodówce - poprawiłam go
- Sam ją zrobiłem - podciągnął brew
- Chyba kupiłem - zaśmiałam się, a on wytknął mi język.
- Oj chodźcie już - zabuczała Katie i wepchnęła Thomasa do swojego samochodu. Dotarłam do domu i od razu pobiegłam pod prysznic. Było strasznie ciepło. Przebrałam się w strój kąpielowy klik . Wzięłam ulubioną książkę i rozłożyłam się na leżaku w ogrodzie. Nagle poczułam krople wody lecące po moich plecach. Podskoczyłam jak oparzona z piskiem. Woda tryskała z węża ogrodowego sąsiadów.
- Ej! - stanęłam na podeście. Chłopak się odwrócił - Weź tego węża stąd
- Cześć Rose - pomachał w moją stronę. Nie skojarzyłam typa. Ściągnęłam okulary, by mu się przyjrzeć
- Nicolas? - ten sam, z którym się umówiłam na dziś wieczór.
- Nie wiedziałem, że tu mieszkasz - zauważył zadowolony - Przeprowadziłem się tu niespełna tydzień temu - wszystko wyjaśniało. Dom stał pusty od dawna. - Myślałem, że tu mieszka dwójka chłopaków, a nie taka ładna dziewczyna - moje poliki spalił rumieniec. Zaraz. Dwóch?
- Na pewno dwóch?
- No tak. Wysoki blondyn.
- To mój brat Thomas - tyle się zgadzało.
- I tego samego wzrostu brunet. Przyjeżdża czarną Hondą - nie wierze . On mówiło Zaynie. Starałam się jak najmniej rozdziawić buzie. Musiał tu przyjeżdżać, gdy mnie nie było.
- Yyy... to jego dobry znajomy - próbowałam się z tego wywinąć. - Chodź do mnie. Nie będziemy przez płot rozmawiać - Nicolas zręcznie przeskoczył przez płot. - Trenujesz coś?
- Lekkoatletykę - chłopak obdarzył mnie promienistym uśmiechem.
- To wszystko wyjaśnia - powiedziałam to na głos? Nicolas się roześmiał - Chcesz coś do picia?
- Z chęcią - zarzuciłam na siebie koszulę poszliśmy w stronę kuchni. - nalałam mu soku, który stał w dzbanku na blacie i usiadłam na nim - Dzięki. - przyłożył szklankę do ust nie spuszczając ze mnie wzroku. - Rozumiem, że wieczór aktualny
- Ależ oczywiście - ciarki mnie przechodziły, gdy w ten sposób na mnie patrzył. Jednak dalej nie wychodziło mi z głowy jedno.
- Ten chłopak często tu bywa? - dociekałam
- Po kilka razy w tygodniu. A coś nie tak? - skrzywił się
- Nie, nic. Tylko mój brat chyba zadaje się z nieodpowiednim towarzystwem - popiłam soku
- Ostatnio widziałem go na Aire Street - zakrztusiłam się na te słowa. Mój brat. Znowu.
_____________________________________________
Czekam na Wasze komentarze :*
Nie mogę się doczeka następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńSuper. Nie moge doczekać sie następnego rodziału.
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na następny rozdział, podoba mi się w jaki sposób piszesz, co sprawia że mam ochotę czytać więcej i więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
E.