czwartek, 29 września 2016
Rozdział 7.
Chłopak miał blond włosy. Wykopał DJ-a za drzwi i zapalił światło. Miał irlandzką urodę i lekkie odrosty. Ubrany był w elegancki garnitur. Czułam jak alkohol ze mnie schodzi. Skuliłam się i natychmiastowo wytrzeźwiałam. Pokiwał przecząco głową
- Szef nie będzie zadowolony - podał mi rękę, a ja zawahałam się, ale ją złapałam. Pomógł mi wstać.
- Szef? - wydukałam. Spojrzał się na mnie wzrokiem "o nic nie pytaj"
- Bądź na podjeździe za 10 minut. Wracasz do domu - przepuścił mnie w drzwiach
- Ale... - zatkał mi usta ręką.
- Żadnego, ale - szłam przed siebie potykając się o różne butelki. Gdy odwróciłam się, by spytać kto mnie odwiezie jego już tam nie było. - Cholera jasna wracam sama do domu - przyspieszyłam tempa, żeby nikt po drodze mnie nie złapał. Wydostałam się za bramę. W koło było ciemno nie było żadnych lamp. Czas na godzinny spacer po lesie. Zdjęłam szpilki i czując najmniejszy kamyczek szłam leśną drogą. Po 10 minutach słychać było odjeżdżające samochody spod domu Seleny. Najwidoczniej policja przyjechała.
- Kate! - zapomniałąm o niej. Chciałam tam wrócić, kiedy usłyszałam za sobą odgłos pędzących motorów. Usunęłam się na bok. 5 motorów zahamowało tuż przy moich stopach. Byłam już martwa. W pobliżu nie było nikogo. Motory oświetlały się nawzajem. Zdążyłam zwrócić uwagę tylko na srebrną Yamahę, która co dzień podjeżdżała pod mój dom. Chłopak ze środkowego motoru pokazał palcem na tego ze srebrnego motoru. Tamten wstał i podszedł łapiąc moje ręce do tyłu i przyciągając je do siebie
- Miałaś czekać - wycedził przez zęby. Prowadził mnie w stronę motoru. Wsiadł na niego. - Ty też - warknął. Nie miałam innego wyjścia. Przynajmniej tak mi się wydawało. Usiadłam zaraz za nim. - Obejmij mnie - zrobiłam co kazał i odjechaliśmy z piskiem opon. Przylgnęłam do chłopaka jeszcze bardziej. Na oko jechaliśmy jakieś półgodziny. Byliśmy gdzieś za miastem. Cała piątką wjechała do garażu. Zapalili światło. Zeszłam z motoru. Każdy po kolei zdejmował kask. Wpierw jeden w loczkach, potem dwóch brunetów, następnie Irlandczyk, który mnie uratował od własnej głupoty. Spojrzałam się na mojego kierowce. Pokiwał głową na boki i w końcu zdjął kask, a ja wytrzeszczyłam oczy i rozwarłam buzię na tyle, że blondyn się lekko zaśmiał.
- Zakryj buzię, bo Ci mucha wpadnie - podniósł brew i się skrzywił.
- Zayn? - w końcu się odezwałam.
- Zdziwiona? - zaśmiał się - Byłaś bardzo przebiegła. Nie sądziłem, ze zmiana motoru Cię złamie.
- Ty... i... - wszystko nabierało sensu. Dobra, nie nabierało. Dalej nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Tak - przytakiwał głową
- Ale po co? - właściwie dalej nie wiedziałam o co mu chodzi. Na to pytanie przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. W tle było słychać buczących chłopaków. Ugryzłam go w język i wyrwałam się.
- Chłopaki, na górę - wskazał drzwi. Słychać było trzask zamykających się drzwi. Cały czas trzymał mnie w objęciu. - Przestań udawać w końcu, ze Ci to nie pasuje - spojrzał się w dół - Rano odwiozę Cię do domu. Thomas śpi dzisiaj u Seleny, więc nawet się nie dowie, że byłaś u mnie przez resztę nocy, a teraz na górę)- przerażona poszłam za resztą. Dom był ogromny. Liczyłam na to, że pozostali są gdzieś na widoku. Niestety.Białe ściany rozjaśniały wnętrze, a czerwone sofy i czarne kredensy nadawały kontrastu. Boże, czym ja się tak zachwycałam. Powinnam być przerażona. Stanęłam w pewnym momencie czując jego oddech na swojej szyi. Położył rękę na moim ramieniu. Nachylił się nad moim uchem.
- Schody. Pierwsze drzwi po prawo - wskazał przejście, wyminął mnie i poszedł w stronę przestronnej kuchni. Odnalazłam pokój i usiadłam na krawędzi łóżka. Na przeciw mnie były rozsuwane drzwi prowadzące na taras, na którym świeciły się również czerwone lampy. Usłyszałam powolne kroki. Usiadł zaraz za mną. Jeździł po mojej szyi nosem.
- Nic Ci nie zrobię. Nie musisz się bać - westchnął. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Dlaczego mam Ci wierzyć - spojrzałam się w jego głębokie oczy.
- Nie potrafiłbym - wyprostował się przez cały czas patrząc mi w oczy. Wstał i otworzył kolejne ciężkie drzwi. Z tego co zauważyłam była to łazienka. - Zapraszam - rozdziawiłam buzię, a Zayn się zaśmiał - Spokojnie Aniele nie wejdę za Tobą - przeszedł na drugi koniec pokoju i wyciągnął coś z szafki. Podał mi swoją koszulkę - Tylko się pospiesz. Jeśli nie. Sam do Ciebie wejdę - na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. Zamknęłam się w łazience na wszystkie zamki jakie tylko były w drzwiach. Światło w łazience było znacznie jaśniejsze niż w pokoju. Spojrzałam się w lustro. Wyglądałam okropnie. Rozczesałam włosy i weszłam pod prysznic. Po wyjściu czułam się wspaniale. Taka czysta i ożywiona... Potem przypomniała mi się sytuacja, w której się znajduję. Włożyłam bieliznę i koszulkę Zayna, która tak niesamowicie pachniała. Weszłam do pokoju, ale jego nie było. Położyłam się. Byłam na tyle znużona, że zasnęłam natychmiast. W nocy raz poczułam jak ktoś przykrywa mnie kołdrą. Rano obudziło mnie światło słoneczne wpadające do ciemnego pokoju. Głowa bolała mnie przeokropnie. Przeciągając się natknęłam się na śpiącego obok Zayna
Chyba go obudziłam. Ziewnął. To było takie zabawne, że aż prychnęłam
- Przepraszam - rzuciłam, a on spojrzał się na mnie jeszcze zaspany
- Za co? Za to, że mnie budzisz, czy że się ze mnie śmiejesz
- Chyba i za to, i za to - był taki miły. Ciekawiło mnie kiedy z powrotem zamieni się w dupka.
- Nic się nie stało. Bardziej przeszkadzało mi to jak gadałaś całą noc - skrzywił się. Zaraz, zaraz
- Mówię przez sen? - przygryzłam wargę z nerw.
- Nie - zaśmiał się. Rzuciłam w niego poduszką, którą złapał w powietrzu. Miał chłopak refleks.
- O proszę. Aniołek nam się rozbrykał - podniósł prawą brew. Poczułam się głupio. Sama nie wiedziałam na co mam spojrzeć. Usiadł i złapał za mój podbródek tak, abym spojrzała w jego oczy - Spokojnie Aniele - wstał z łóżka i zaczął zakładać na siebie ubrania - Ubierz się. Będę czekał w kuchni - chłopak wyszedł, a ja zaczęłam się ogarniać. Jedyne co miałam w pobliżu to sukienkę z wczoraj. Była cała morka i śmierdziała mieszanką potu i piwa.
- Zobaczymy co tam Selena trzyma w szafie - trudno było znaleźć coś nie dziwkarskiego, ale krótkie spodenki z ćwiekami i biała bokserka trzymał się jeszcze jakiejś normy. Włożyłam wczorajsze szpilki i zrobiłam delikatny makijaż z tego co miałam do dyspozycji. Gotowa zeszłam na dół. Zayn spojrzał na mnie od dołu do góry
- Czy to... - wskazał
- Twoja dziewczyna chyba nie powinna mieć za złe. Oddam jak tylko przyjedziesz do Thomasa - wzruszyłam rękoma - Jedziemy?
- Zjedz śniadanie - wskazał na stolik. Usiadłam
- Ty nie jesz? - spytałam gryząc jedną z grzanek. Tylko pokiwał przecząco głową przygryzając wargę.
- Czekam na podjeździe - wyszedł nie czekając na odpowiedź. Jedząc swój posiłek miałam chwilę, by rozejrzeć się po domu. Wzięłam kubek z kawą i poszłam do salonu. Stała wielka półka z książkami. Z początku myślałam, ze to tylko tak dla niepoznaki jakieś atlasy geograficzne, ale zobaczyłam na horyzoncie kilka ciekawych tomów. Odłożyłam kubek na miejsce i ruszyłam w stronę wyjścia. Zamknęłam drzwi. Siedział już na motorze. Usiadłam za nim.
„Będzie istniał zawsze, pożerając każdą moją myśl - a moje serce na wieczność pozostanie w jego rękach.” - zacytowałam jedną z książek, którą znalazłam na jego półce. Zastała martwa cisza. Już myślałam, że się wygłupiłam, gdy...
"Niestety, każda z przyczyn wydawała się bezsensu. Tak jakby prawda chciała mi zajrzeć prosto w oczy, a mnie brakowało odwagi, żeby to spojrzenie odwzajemnić." - spoglądał przed siebie, włożył kask i ruszył. Po piętnastu minutach był pod moim domem. Zdjęłam kas z głowy i zawiesiłam go na kierownicy.
- Dzięki za... wszystko - przytaknął głową i czekał... Chyba aż pójdę. Weszłam do środka i wtedy usłyszałam pisk opon. Ta noc, to wszystko było niesamowite... Poszłam do siebie na górę. Thomasa i Katie jeszcze nie było. Położyłam się na łóżku. Wyjęłam telefon i wybrałam z książki telefonicznej numer do Katie
- Halo? - mruknęła
- Gdzie jesteście ? - rzuciłam
- My...Znaczy ja jestem u siebie.
- A Thomas? - dociekliłam
- Gówno mnie to obchodzi. - powiedziała zdenerwowana
- Coś się stało? Albo nie. Poczekaj. Będę u Ciebie za chwilę...
- Nie. Proszę nie. Nie chce o tym rozmawiać. Jak wróci daj mi tylko znać - przerwała mi - Może kiedyś Ci powiem. Wiem, że przyjaciółki się tak nie zachowują, ale robię to dla Twojego bezpieczeństwa. Im więcej wiesz tym gorzej. Przepraszam Cię, ale sama gubię się w tym co mówię. Porozmawiamy wieczorem - rozłączyła się. Moim ciałem władały różne emocje. Wszystko już miało być oczywiste. Tyle na ile mogło. Dzisiejsza noc zeszła na drugi plan. Bolało to jak się do mnie odezwała. Przez pół dnia czekałam w kuchni na Thomasa z kubkiem kawy w ręku i telefonem w drugim. Mój telefon zaczął dzwonić. Dokładnie Katie. Jednak w tym samym czasie zjawił się Thomas. Był strasznie...
wtorek, 27 września 2016
Rozdział 6.
Przeraziłam się. Nie wiedziałam, czy coś mi się nie stanie. Sięgnęłam po telefon. Na szybkim wybieraniu miałam Thomasa. Nie odbierał. Nagrałam się mu chyba z 5 razy na sekretarkę. Zamknęłam się na trzy spusty. W pokoju sprawdziłam okna i położyłam się do łóżka. Chciałam przypomnieć sobie randkę z Nicolasem lub przywołać jakieś inne miłe wspomnienie, żeby tylko zapomnieć o kartce na stole. Włączyłam mp3 i w końcu znudzona jedną piosenką usnęłam. Rano, gdy się obudziłam stał nade mną Thomas. O wszystkim sobie przypomniałam i przytuliłam się do niego zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Rose... - głaskał mnie po policzku - Co jest? - uniósł moją głowę ku górze.Ktoś mnie obserwuje. Nie mogłam mu tego powiedzieć. Nic się nie dzieje. Stwierdziłam w duchu.
- Miałam koszmar - wzruszyłam rękoma
- Ale jak to? - zmrużył oczy. Wstałam i podeszłam do mojego biurka na, którym leżał ten nietypowy list. Thomas parował.
- Skąd to masz? - wycedził przez zęby
- Znalazłam u nas w kuchni, gdy wróciłam do domu - wzmiankę o motocyklistach wolałam sobie darować.
- Chodź. Musisz się ogarnąć - zjedliśmy śniadanie i Thomas zawiózł mnie do szkoły moim samochodem. Wydawał się mało przejęty całą sprawą. Tam już czekała na mnie Katie. Powiedziałam mojemu bratu, żeby nic jej nie mówił. Minął tydzień kolejny tydzień, a ja nie spotkałam już nikogo na motorze pod moim oknem.
- Dzisiaj idziemy na imprezę. Tyle Ci przypominam. - uśmiechnęłam się zawadiacko do Kate, gdy stałyśmy pod szkołą
- E, ja tylko tak mogę na nią patrzeć! - cmoknęli się. To było co raz bardziej urocze. Dla niepoznaki wywróciłam oczami i pociągnęłam Katie za rękę.
- Jesteś tego pewna? - Katie przystanęła
- Tak, w stu procentach. Chce tam iść i narąbać się w cztery dupy. Nie martw się Tobie Tom nie pozwoli - wytknęłam jej język
- Tobie też nie. Zaśmiała się - wzruszyłam rękoma
- Będzie musiał. - odwróciłam się i zobaczyłam śmiejącego się Zayna. No tak, podejście małego dzieciaka. Trudno. Nie zastanawiałam się nad tym dłużej. Nie mogłam. Katie złapała mnie za ramiona.
- Nie uwierzysz co ja wczoraj przeżyłam! - zaczęła się nade mną drzeć - Tym wczorajszym kumplem był Zayn - cała noc z Zaynem pod jednym dachem. Mów dalej - Pamiętasz jak Selena wspomniała, że przedstawi nam swojego chłopaka? - potaknęłam głową - Przeżyłam wczorajszą noc z Seleną Vioce. Jakkolwiek to brzmi - coś zakuło i to bardzo. Zayn i Selena. Coś stanęło mi w gardle i nie chciało mi przejść. Okropne uczucie.
- Cała noc z Seleną . Brrr... to Twoje ostatnie takie wyjście - tak, bo właśnie o to mi chodziło... nie
- Opowiadaj lepiej o randce z Nicolasem - nie mogłam się skupić, aby przypomnieć sobie co było wczoraj, ale opowiedziałam jej wszystko od początku do końca. - Oooo - skomentowała - Serio jest taki dziany? Nie, żeby coś, ale wow
- Może... trochę. Nie lecę na jego pieniądze - nie wiem, czy w ogóle lecę na niego. Uderzyłam ją w ramię -zabrzmiał dzwonek. Szczęście, a może pech trafiły na to, że w klasach było pustawo i nie siadałam koło Zayna jak na początku. Coś sprawiało, ze robiło mi się słabo, gdy na niego spoglądało. To może głupio zabrzmiało. Nie z obrzydzenia. Wyobrażałam sobie jego z Seleną...
- Mogę wyjść do pielęgniarki - wstałam w końcu. Nauczycielka tylko kiwnęła głową. To była ostatnia moja lekcja. Chowając się przed kamerami. Dostałam się na parking i odjechałam do domu. Po drodze minęłam się z czarną Yamahą. Jednak dojechałam bezpiecznie do domu. - Przecież w Bradford nie ma jednej, czarnej Yamahy, oby - westchnęłam i zaparkowałam pod domem. Weszłam do środka. Tom był w kuchni i...
- Gotujesz?! - wybałuszyłam oczy. Dziś chyba nic mnie już nie zdziwi
- Katie przychodzi na obiad. - pod jarał się. Widać. Usiadłam na krześle przed nim.
- Mógłbyś proszę za moimi plecami nie spotykać się z moimi wrogami? - nie podobało mi się to, że spotkał się z Seleną. Fakt nie sam, ale to nic nie zmieni.
- Nie wiedziałem, że tam będzie. Zayn powiedział, że ma dziewczynę. Nie wiedziałem, że to ona - zrobiło mi się niedobrze
- Dobra, daruj już. Katie zaraz przyjdzie - poszłam na górę i zamknęłam się w pokoju... cóż za nowina na toaletce leżała kartka.
Nie słuchaj nikogo. Posłuchaj głosu serca. To nie jest tak jak myślisz.
xx
W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu ukazał się Nicolas. Odebrałam.
- Tak? - zapytałam niepewnie
- Tak chciałem zadzwonić. Nie odezwałaś się po wczoraj - o Boże Nicolas. Kompletnie o nim zapomniałam przez to wszystko.
- Oh, tak przepraszam. Miałam parę spraw na głowie - wydukałam
- Rozumiem, ale już wszystko ok?
- Raczej tak
- Jakby co możesz na mnie liczyć. Myślę, że niedługo znów się spotkamy
- Ja też mam taką nadzieję - uśmiechnęłam się do słuchawki, gdy do pokoju weszła Katie - Wiesz co, muszę już kończyć
- Do zobaczenia
- Do zobaczenia - westchnęłam. Katie skakała po pokoju.
- Opanuj się - złapałam ją za ręce i przystanęła.
- Byłaś na głośniku! A ja wszyyyystko słyszałam. To idealny facet dla Ciebie - wiedziałam o tym, ale co z tego. Jeśli widzę tylko... Ogarnij się dziewczyno. Nicolas to idealna opcja dla Ciebie. Może to nie miłośc, ale kiedyś...
- W co się ubieramy? - przerwałam sama sobie
- Dzisiaj ja Cię uszykuję. Mam coś w zanadrzu dla Ciebie. Myślałam o tym od wczoraj - pchała mnie w stronę łazienki.
- Już dobra! - puściłam ją i sama do niej weszłam zamykając się na trzy spusty. Wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy. Reszta leżała w rękach Katie. Po dwóch godzinach stanęłam przed lustrem i zobaczyłam to...
- Co to jest?! Lubie krótko i obcisło, ale to już przesada - skrzywiłam się
- Nie rób min, bo makijaż zmażesz! - podniosła na mnie rękę i opuściła - masz wyglądać, lepiej niż Selena.
- Niby czemu? Przecież już jest z Zaynem - palnęłam zanim zdołałam cokolwiek pomyśleć
- A Ty tylko o jednym! Przegrałaś wybory. Przypomnę Ci moja droga. Teraz ja idę się szykować - schowała się w łazience. Wzięłam lusterko do ręki i co chwila poprawiałam moje włosy.
- Może to nie taki głupi pomysł - chciałam wyobrazić się tańcząca tak z Nicolasem, którego tam jednak nie będzie. Jednak za każdym razem jego włosy ciemniały, a na twarzy pojawiał się dwudniowy zarost. Rękawy garnitury podwijały się, a na rękach ukazywały się malownicze tatuaże. Błękitne oczy Nicolasa zamieniały się w brązową otchłań. Z zamyśleń wybudziła mnie prześlicznie wystrojona Katiew swojej beżowej sukience i czarnych szpilkach. Byłyśmy idealnym kontrastem.
- Teraz możemy iść - na dole czekał już mój elegancki braciszek. Pocałowali się i mogliśmy iść do samochodu. W końcu podjechaliśmy pod wielki dom Seleny. Szliśmy w kierunku ogrodu, w którym miała odbyć się impreza. Thomas wyglądał jak Alvaro obejmując nas dwie po obu stronach. Na trawniku stał Zayn z papierosem.
Modliłam się, by nie zauważył Toma.
- Zayn! - mój brat to idiota. Malik odwrócił się w naszą stronę. Uśmiechnął się zawadiacko. Przejechał mnie wzrokiem od góry do dołu i wypuścił dym papierosowy.
- Hej - podał rękę Tomowi. Zaraz podbiegła do niego Selena ubrana w czerwone, krótkie coś mające przypominać bluzkę, baaaardzo krótką bluzkę i spódniczkę. Spojrzałyśmy się na siebie z Katie. Ona nie wyglądała dobrze. To my wyglądałyśmy dobrze. Ona wyglądała jak dziwka.
- Już pewnie wiesz - Selena zwróciła się w moją stronę - że jesteśmy parą, a miała być taka tajemnica - co Ty nie powiesz - miłości nie da się niestety ukryć - Ty nie wiesz co to znaczy, kochan. Pokiwałam tylko przecząco głową i dławiłam się pustym śmiechem. Zayn przyciągnął Selenę do siebie i wpił się w jej usta, namiętnie przeszukując językiem jej paszcze smoka. Na koniec pocałował ją w szyję. Nie jestem zazdrosna! Mam Nicolasa.
- Miłej zabawy - pomachała. Zayn przyciągnął ją do siebie trzymając rękę na jej pośladkach i odeszli. Miałam najgorszą minę jaką mogłam wtedy tylko mieć. włącz
- Chodźcie, bo mnie nosi - Katie pociągnęła nas. Wystarczyły dwie godziny, żeby w około lał się alkohol, a napalone dziewczyny wskakiwały z chłopakami do basenów, pokoje były również już pozajmowane. Cała reszta tańczyła na wielkim tarasie. Kolorowe światła migotały mi przed oczami. Gdy skończyłam tańczyć, z którymś z chłopaków podeszła do mnie Katie i nachyliła się nad moim uchem.
- Założę się, że nie pocałujesz się z DJ-em - jedna i druga byłyśmy już ostro wstawione
- Nie - kiwnęłam głową
- Jesteś pijana. Dasz radę - zaśmiała się
- O co? - podniosłam brew
- O szpilki. Możesz wybrać jedną parę z mojej szafy. - uśmiechnęła się. Była spita. Cały czas się śmiała
- Kusząca propozycja. Stoi - DJ był przystojny. Nic mnie nie powstrzymywało. Przecisnęłam się przez parę całujących się lesbijek dostając piwem po dekolcie.Trafiłam tylko na moment, gdy przy konsoli było mało osób. Weszłam na podest i zbliżyłam się do chłopaka. Zdjęłam mu słuchawki z uszu wpiłam się w jego usta. Chłopak się uśmiechał. Przerwał, by wcisnąć coś na konsoli. Podniósł mnie łapiąc za tyłek i zaczął mnie nieść w stronę domu. Nieświadoma niczego pogłębiałam pocałunki. Wyprężyłam się, gdy zaczął całować moją szyję, a później dekolt. Dotarliśmy do jakiegoś pokoju. Położył mnie na łóżku. Jego ręką znalazła się pod moją sukienką, gdy coś... albo ktoś go zatrzymało. Usiadłam na łóżku, zobaczyłam jak chłopak dostaje w twarz i pada na ziemię. Napastnik rzucił się na niego. W końcu światło padające z przedpokoju pozwoliło mi określić, że był to...
- Rose... - głaskał mnie po policzku - Co jest? - uniósł moją głowę ku górze.Ktoś mnie obserwuje. Nie mogłam mu tego powiedzieć. Nic się nie dzieje. Stwierdziłam w duchu.
- Miałam koszmar - wzruszyłam rękoma
- Ale jak to? - zmrużył oczy. Wstałam i podeszłam do mojego biurka na, którym leżał ten nietypowy list. Thomas parował.
- Skąd to masz? - wycedził przez zęby
- Znalazłam u nas w kuchni, gdy wróciłam do domu - wzmiankę o motocyklistach wolałam sobie darować.
- Chodź. Musisz się ogarnąć - zjedliśmy śniadanie i Thomas zawiózł mnie do szkoły moim samochodem. Wydawał się mało przejęty całą sprawą. Tam już czekała na mnie Katie. Powiedziałam mojemu bratu, żeby nic jej nie mówił. Minął tydzień kolejny tydzień, a ja nie spotkałam już nikogo na motorze pod moim oknem.
- Dzisiaj idziemy na imprezę. Tyle Ci przypominam. - uśmiechnęłam się zawadiacko do Kate, gdy stałyśmy pod szkołą
- E, ja tylko tak mogę na nią patrzeć! - cmoknęli się. To było co raz bardziej urocze. Dla niepoznaki wywróciłam oczami i pociągnęłam Katie za rękę.
- Jesteś tego pewna? - Katie przystanęła
- Tak, w stu procentach. Chce tam iść i narąbać się w cztery dupy. Nie martw się Tobie Tom nie pozwoli - wytknęłam jej język
- Tobie też nie. Zaśmiała się - wzruszyłam rękoma
- Będzie musiał. - odwróciłam się i zobaczyłam śmiejącego się Zayna. No tak, podejście małego dzieciaka. Trudno. Nie zastanawiałam się nad tym dłużej. Nie mogłam. Katie złapała mnie za ramiona.
- Nie uwierzysz co ja wczoraj przeżyłam! - zaczęła się nade mną drzeć - Tym wczorajszym kumplem był Zayn - cała noc z Zaynem pod jednym dachem. Mów dalej - Pamiętasz jak Selena wspomniała, że przedstawi nam swojego chłopaka? - potaknęłam głową - Przeżyłam wczorajszą noc z Seleną Vioce. Jakkolwiek to brzmi - coś zakuło i to bardzo. Zayn i Selena. Coś stanęło mi w gardle i nie chciało mi przejść. Okropne uczucie.
- Cała noc z Seleną . Brrr... to Twoje ostatnie takie wyjście - tak, bo właśnie o to mi chodziło... nie
- Opowiadaj lepiej o randce z Nicolasem - nie mogłam się skupić, aby przypomnieć sobie co było wczoraj, ale opowiedziałam jej wszystko od początku do końca. - Oooo - skomentowała - Serio jest taki dziany? Nie, żeby coś, ale wow
- Może... trochę. Nie lecę na jego pieniądze - nie wiem, czy w ogóle lecę na niego. Uderzyłam ją w ramię -zabrzmiał dzwonek. Szczęście, a może pech trafiły na to, że w klasach było pustawo i nie siadałam koło Zayna jak na początku. Coś sprawiało, ze robiło mi się słabo, gdy na niego spoglądało. To może głupio zabrzmiało. Nie z obrzydzenia. Wyobrażałam sobie jego z Seleną...
- Mogę wyjść do pielęgniarki - wstałam w końcu. Nauczycielka tylko kiwnęła głową. To była ostatnia moja lekcja. Chowając się przed kamerami. Dostałam się na parking i odjechałam do domu. Po drodze minęłam się z czarną Yamahą. Jednak dojechałam bezpiecznie do domu. - Przecież w Bradford nie ma jednej, czarnej Yamahy, oby - westchnęłam i zaparkowałam pod domem. Weszłam do środka. Tom był w kuchni i...
- Gotujesz?! - wybałuszyłam oczy. Dziś chyba nic mnie już nie zdziwi
- Katie przychodzi na obiad. - pod jarał się. Widać. Usiadłam na krześle przed nim.
- Mógłbyś proszę za moimi plecami nie spotykać się z moimi wrogami? - nie podobało mi się to, że spotkał się z Seleną. Fakt nie sam, ale to nic nie zmieni.
- Nie wiedziałem, że tam będzie. Zayn powiedział, że ma dziewczynę. Nie wiedziałem, że to ona - zrobiło mi się niedobrze
- Dobra, daruj już. Katie zaraz przyjdzie - poszłam na górę i zamknęłam się w pokoju... cóż za nowina na toaletce leżała kartka.
Nie słuchaj nikogo. Posłuchaj głosu serca. To nie jest tak jak myślisz.
xx
W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu ukazał się Nicolas. Odebrałam.
- Tak? - zapytałam niepewnie
- Tak chciałem zadzwonić. Nie odezwałaś się po wczoraj - o Boże Nicolas. Kompletnie o nim zapomniałam przez to wszystko.
- Oh, tak przepraszam. Miałam parę spraw na głowie - wydukałam
- Rozumiem, ale już wszystko ok?
- Raczej tak
- Jakby co możesz na mnie liczyć. Myślę, że niedługo znów się spotkamy
- Ja też mam taką nadzieję - uśmiechnęłam się do słuchawki, gdy do pokoju weszła Katie - Wiesz co, muszę już kończyć
- Do zobaczenia
- Do zobaczenia - westchnęłam. Katie skakała po pokoju.
- Opanuj się - złapałam ją za ręce i przystanęła.
- Byłaś na głośniku! A ja wszyyyystko słyszałam. To idealny facet dla Ciebie - wiedziałam o tym, ale co z tego. Jeśli widzę tylko... Ogarnij się dziewczyno. Nicolas to idealna opcja dla Ciebie. Może to nie miłośc, ale kiedyś...
- W co się ubieramy? - przerwałam sama sobie
- Dzisiaj ja Cię uszykuję. Mam coś w zanadrzu dla Ciebie. Myślałam o tym od wczoraj - pchała mnie w stronę łazienki.
- Już dobra! - puściłam ją i sama do niej weszłam zamykając się na trzy spusty. Wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy. Reszta leżała w rękach Katie. Po dwóch godzinach stanęłam przed lustrem i zobaczyłam to...
- Co to jest?! Lubie krótko i obcisło, ale to już przesada - skrzywiłam się
- Nie rób min, bo makijaż zmażesz! - podniosła na mnie rękę i opuściła - masz wyglądać, lepiej niż Selena.
- Niby czemu? Przecież już jest z Zaynem - palnęłam zanim zdołałam cokolwiek pomyśleć
- A Ty tylko o jednym! Przegrałaś wybory. Przypomnę Ci moja droga. Teraz ja idę się szykować - schowała się w łazience. Wzięłam lusterko do ręki i co chwila poprawiałam moje włosy.
- Może to nie taki głupi pomysł - chciałam wyobrazić się tańcząca tak z Nicolasem, którego tam jednak nie będzie. Jednak za każdym razem jego włosy ciemniały, a na twarzy pojawiał się dwudniowy zarost. Rękawy garnitury podwijały się, a na rękach ukazywały się malownicze tatuaże. Błękitne oczy Nicolasa zamieniały się w brązową otchłań. Z zamyśleń wybudziła mnie prześlicznie wystrojona Katiew swojej beżowej sukience i czarnych szpilkach. Byłyśmy idealnym kontrastem.
- Teraz możemy iść - na dole czekał już mój elegancki braciszek. Pocałowali się i mogliśmy iść do samochodu. W końcu podjechaliśmy pod wielki dom Seleny. Szliśmy w kierunku ogrodu, w którym miała odbyć się impreza. Thomas wyglądał jak Alvaro obejmując nas dwie po obu stronach. Na trawniku stał Zayn z papierosem.
Modliłam się, by nie zauważył Toma.
- Zayn! - mój brat to idiota. Malik odwrócił się w naszą stronę. Uśmiechnął się zawadiacko. Przejechał mnie wzrokiem od góry do dołu i wypuścił dym papierosowy.
- Hej - podał rękę Tomowi. Zaraz podbiegła do niego Selena ubrana w czerwone, krótkie coś mające przypominać bluzkę, baaaardzo krótką bluzkę i spódniczkę. Spojrzałyśmy się na siebie z Katie. Ona nie wyglądała dobrze. To my wyglądałyśmy dobrze. Ona wyglądała jak dziwka.
- Już pewnie wiesz - Selena zwróciła się w moją stronę - że jesteśmy parą, a miała być taka tajemnica - co Ty nie powiesz - miłości nie da się niestety ukryć - Ty nie wiesz co to znaczy, kochan. Pokiwałam tylko przecząco głową i dławiłam się pustym śmiechem. Zayn przyciągnął Selenę do siebie i wpił się w jej usta, namiętnie przeszukując językiem jej paszcze smoka. Na koniec pocałował ją w szyję. Nie jestem zazdrosna! Mam Nicolasa.
- Miłej zabawy - pomachała. Zayn przyciągnął ją do siebie trzymając rękę na jej pośladkach i odeszli. Miałam najgorszą minę jaką mogłam wtedy tylko mieć. włącz
- Chodźcie, bo mnie nosi - Katie pociągnęła nas. Wystarczyły dwie godziny, żeby w około lał się alkohol, a napalone dziewczyny wskakiwały z chłopakami do basenów, pokoje były również już pozajmowane. Cała reszta tańczyła na wielkim tarasie. Kolorowe światła migotały mi przed oczami. Gdy skończyłam tańczyć, z którymś z chłopaków podeszła do mnie Katie i nachyliła się nad moim uchem.
- Założę się, że nie pocałujesz się z DJ-em - jedna i druga byłyśmy już ostro wstawione
- Nie - kiwnęłam głową
- Jesteś pijana. Dasz radę - zaśmiała się
- O co? - podniosłam brew
- O szpilki. Możesz wybrać jedną parę z mojej szafy. - uśmiechnęła się. Była spita. Cały czas się śmiała
- Kusząca propozycja. Stoi - DJ był przystojny. Nic mnie nie powstrzymywało. Przecisnęłam się przez parę całujących się lesbijek dostając piwem po dekolcie.Trafiłam tylko na moment, gdy przy konsoli było mało osób. Weszłam na podest i zbliżyłam się do chłopaka. Zdjęłam mu słuchawki z uszu wpiłam się w jego usta. Chłopak się uśmiechał. Przerwał, by wcisnąć coś na konsoli. Podniósł mnie łapiąc za tyłek i zaczął mnie nieść w stronę domu. Nieświadoma niczego pogłębiałam pocałunki. Wyprężyłam się, gdy zaczął całować moją szyję, a później dekolt. Dotarliśmy do jakiegoś pokoju. Położył mnie na łóżku. Jego ręką znalazła się pod moją sukienką, gdy coś... albo ktoś go zatrzymało. Usiadłam na łóżku, zobaczyłam jak chłopak dostaje w twarz i pada na ziemię. Napastnik rzucił się na niego. W końcu światło padające z przedpokoju pozwoliło mi określić, że był to...
poniedziałek, 26 września 2016
Rozdział 5.
Dziś nieco krótszy
__________________________________________
Potrząsnęłam głową, żeby wymazać sobie z podświadomości skutki znajdowania się w tamtych okolicach i tamto popołudnie.
- To niebezpieczne miejsce - upiłam soku - Co tam robiłeś?
- Sprawy biznesowe - zakrztusiłam się. Na Aire Street?! Dobra, nie drążmy więcej tego.
- Mieszkasz z rodzicami? - walnęłam pierwsze lepsze pytanie, które przyszło do mojej pustej głowy
- Nie. Przeprowadziłem się tutaj sam... - zadzwonił mu telefon. - Przepraszam - odebrał i trochę zbladła mu mina. Po minucie potakiwania rozłączył się - Przepraszam, ale muszę już iść. Widzimy się wieczorem - dał mi buziaka w policzek.
- Pa - uśmiechnęłam się na pożegnanie. W tedy niczego nie podejrzewałam. Byłam szczęśliwa, uśmiechnięta jak jeszcze nigdy dotąd. Ciekawa jestem jakby to było z Zaynem? Jakby było, gdybym spędziła z nim taki jeden wieczór? Zaczęłam się szykować, żeby jak najszybciej odwrócić myśli.
Musiałam go jak najszybciej stamtąd wymazać. Siedziałam na przeciw mojej toaletki, gdy światło, które odbijało się o lustro zaczęło mnie razić.
Odwróciłam się w stronę stronę okna i ujrzałam srebrną Yamahe pod swoim domem.
- Co to kurwa zloty motocyklistów? - zmrużyłam oczy. Gdy doszłam do okna. Motor odjechał w raz z właścicielem z piskiem opon. Darowałam sobie to co przed chwilą zobaczyłam i zaczęłam się upiększać na randkę z Nicolasem. Znalazłam w mojej wielkiej szafie idealną sukienkę na ten wieczór. Spięłam włosy w koka i była już gotowa, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam ze sobą niewielką torebkę, włożyłam czarne szpilki i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi. W progu stał Nicolas w doskonale dopasowanym garniturze i zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.
__________________________________________
Potrząsnęłam głową, żeby wymazać sobie z podświadomości skutki znajdowania się w tamtych okolicach i tamto popołudnie.
- To niebezpieczne miejsce - upiłam soku - Co tam robiłeś?
- Sprawy biznesowe - zakrztusiłam się. Na Aire Street?! Dobra, nie drążmy więcej tego.
- Mieszkasz z rodzicami? - walnęłam pierwsze lepsze pytanie, które przyszło do mojej pustej głowy
- Nie. Przeprowadziłem się tutaj sam... - zadzwonił mu telefon. - Przepraszam - odebrał i trochę zbladła mu mina. Po minucie potakiwania rozłączył się - Przepraszam, ale muszę już iść. Widzimy się wieczorem - dał mi buziaka w policzek.
- Pa - uśmiechnęłam się na pożegnanie. W tedy niczego nie podejrzewałam. Byłam szczęśliwa, uśmiechnięta jak jeszcze nigdy dotąd. Ciekawa jestem jakby to było z Zaynem? Jakby było, gdybym spędziła z nim taki jeden wieczór? Zaczęłam się szykować, żeby jak najszybciej odwrócić myśli.
Musiałam go jak najszybciej stamtąd wymazać. Siedziałam na przeciw mojej toaletki, gdy światło, które odbijało się o lustro zaczęło mnie razić.
Odwróciłam się w stronę stronę okna i ujrzałam srebrną Yamahe pod swoim domem.
- Ślicznie wyglądasz - pocałował moją rękę. Miało być kino, a tu zapowiadało się znacznie więcej. Puder nie wytrzymał z moimi rumieńcami, które ukazały się na policzkach. Zamknęłam drzwi za sobą. Nicolas podał mi rękę i otworzył drzwi do miejsca pasażera. Modliłam się tylko o to, bym nie potknęła się wchodząc do auta. Udało mi się tego uniknąć. Uśmiechnęłam się w stronę Nicolasa, a on odwdzięczył się tym samym. Zamknął z lekkością drzwi. Po chwili siedział już na miejscu kierowcy.
- Nie dokończyliśmy naszej rozmowy. Przeprowadziłem się tu z Londynu - wybałuszyłam oczy. Z Londynu do Bradford. To jak wykopanie sobie 2 metrowego dołu. - Coś nie tak?
- Cóż to trochę... nie zrozum mnie źle. Dziwne, że ktoś przeprowadza się z wielkiego Londynu do małego Bradford - westchnęłam
- W Londynie miałem parę problemów. Uporałem się z nimi i teraz chce zacząć od nowa. - zatrzymał samochód przed Sunrise. Najlepszej restauracji w Bradford. Otworzył mi drzwi i podał rękę. - Sądziłem, że to najlepsze miejsce. - objął mnie ramieniem i weszliśmy do środka. Wszystko było takie piękne. Ściany, żyrandole, zasłony, zastawa. Jak w bajce o kopciuszku. Ciekawe kiedy wybije dwunasta, a ta bajka się skończy. Nasz zarezerwowany wcześniej stolik znajdował się na tarasie. Wewnątrz starszy mężczyzną grał na skrzypcach, a do nas docierała subtelna melodia. Wokoło nie było nikogo po za kelnerem. Po kolacji delektowaliśmy się smakiem czerwonego wina. Nicolas przez cały czas trzymał mnie za rękę. Rozmową nie było końca. Z każdym kieliszkiem nasze uśmiechy się poszerzały.
- Będziesz musiał zadzwonić po taxówkę - zauważyłam
- Ależ oczywiście. Nie naraziłbym Cię na takie niebezpieczeństwo - czułam się jakbym znała go dłużej niż w zasadzie pół dnia. Widziałam jak zostawia kelnerowi spory napiwek. Skąd on ma tyle forsy?
Odprowadził mnie pod drzwi. Staliśmy na przeciwko siebie. Światło latarni odbijało się o twarz Nicolasa. Spojrzałam w jego oczy i ujrzałam twarz Zayna. Nie to nie może być tak. Nicolas nachylił się do pocałunku, ale się odsunęłam. Nie mogłam. Nie wiem czemu.
- Rozumiem - pogłaskał mnie po twarzy i uśmiechnął się - Do zobaczenia - szepnął na ucho i odszedł. Stałam jeszcze przez chwile przed drzwiami i w końcu weszłam do środka. W kuchni... paliło się światło. Wychodziłam za dnia. Nie powinno. Na stole leżała karteczka
Jesteś MOJA zapamiętaj to! Słodkich snów xx
___________________________________________
Z upragnieniem czekam na Wasze komentarze
Rozdział 4.
Dziś zadziwiająca cisza. Nikt nic nie mówi. Wiedzą wszyscy. - spiker
Wraz z pobudką zalała mnie fala wczorajszych zdarzeń. Usiadłam gwałtownie i złapałam się za głowę. Nie w moim nudnym życiu nie mogły dziać się takie rzeczy i już więcej na nie nie pozwolę. Przypomniały mi się słowa Zayna o mojej nienagannej frekwencji i dobrych stopniach. Trudno. Muszę dostać się do dobrego collegu. Jeszcze nie wiem jakiego, ale dobrego. Mimo wszystko czułam, że coś się we mnie zmieniło.Poszłam do łazienki wziąć szybki zimny prysznic, który miał mnie postawić na nogi. Miałam jeszcze sporo czasu do szkoły, więc założyłam moją ulubioną bieliznę. Zarzuciłam się jedwabnym szlafrokiem. O tej porze Tom był zwykle w pracy, więc mogłam się trochę powygłupiać. Włączyłam głośno muzykę. Na tyle, żeby z mojego pokoju było słychać ją w kuchni. Zabrałam ze sobą pilota i skierowałam się ku schodom. Spojrzałam w dół i na ten widok. Spadłam z nich. Na dole. W mojej jadalni. Na moim krześle. Siedział. Zayn. Zaraz za nim podbiegł Tom z Katie
Wraz z pobudką zalała mnie fala wczorajszych zdarzeń. Usiadłam gwałtownie i złapałam się za głowę. Nie w moim nudnym życiu nie mogły dziać się takie rzeczy i już więcej na nie nie pozwolę. Przypomniały mi się słowa Zayna o mojej nienagannej frekwencji i dobrych stopniach. Trudno. Muszę dostać się do dobrego collegu. Jeszcze nie wiem jakiego, ale dobrego. Mimo wszystko czułam, że coś się we mnie zmieniło.Poszłam do łazienki wziąć szybki zimny prysznic, który miał mnie postawić na nogi. Miałam jeszcze sporo czasu do szkoły, więc założyłam moją ulubioną bieliznę. Zarzuciłam się jedwabnym szlafrokiem. O tej porze Tom był zwykle w pracy, więc mogłam się trochę powygłupiać. Włączyłam głośno muzykę. Na tyle, żeby z mojego pokoju było słychać ją w kuchni. Zabrałam ze sobą pilota i skierowałam się ku schodom. Spojrzałam w dół i na ten widok. Spadłam z nich. Na dole. W mojej jadalni. Na moim krześle. Siedział. Zayn. Zaraz za nim podbiegł Tom z Katie
- Nic Ci nie jest? - Tom się zmartwił. Podbiegł szybko do mnie i chciał pomóc mi wstać, ale ja odtrąciłam jego rękę i złapałam się za kostkę. Bolała jak cholera - Zawsze tak paradujesz po domu jak mnie nie ma? - zaśmiał się. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Zawiązałam szlafrok w pasie. Katie zaczęła się śmiać,a Zayn podniósł prawą brew.
- Co tu wszyscy do cholery robicie?! - wydarłam się - Jak to kurwa boli!
- Dobry dobór bielizny - Katie pokazała mi kciuk w górę wyłączając radio, a ja wytknęłam jej język - Jak ko..- chciała spytać, ale Tom jej się wtrącił
- Wziąłem tydzień urlopu. Katie i Zayn zostali na noc - wyjaśnił jak, gdyby nigdy nic.
- A może mnie, by tak ktoś spytało zdanie? Niech ci rodzice już wracają - burknęłam dalej siedząc na schodach
- Co z kostką?! - Kate zauważyła jak moja noga co raz bardziej przypomina kartofla. Nie! Buraczka! To warzywo lepiej odzwierciedlało kolor mojej stopy
- Boli - tłumię łzy wzdychając. Tomas podnosi mnie ze schodów
- No to jedziemy do szpitala
- Co? Jakiego szpitala? Nigdzie nie idę - oburzona skoczyłam na równe nogi, ale zaraz dotarło do mnie, że to był beznadziejny pomysł. Do moich uszu dotarł tłumiony śmiech Zayna. Wtedy przyszło mi do głowy zastanawiać się co on tu do cholery robi? Spał w moim domu?! Ale... nic nie rozumiem. Wiem jedno. Jestem wściekła.
- Co z kostką?! - Kate zauważyła jak moja noga co raz bardziej przypomina kartofla. Nie! Buraczka! To warzywo lepiej odzwierciedlało kolor mojej stopy
- Boli - tłumię łzy wzdychając. Tomas podnosi mnie ze schodów
- No to jedziemy do szpitala
- Co? Jakiego szpitala? Nigdzie nie idę - oburzona skoczyłam na równe nogi, ale zaraz dotarło do mnie, że to był beznadziejny pomysł. Do moich uszu dotarł tłumiony śmiech Zayna. Wtedy przyszło mi do głowy zastanawiać się co on tu do cholery robi? Spał w moim domu?! Ale... nic nie rozumiem. Wiem jedno. Jestem wściekła.
- Czemu nie powiedziałaś, że kupiłaś nowe buty? - Katie zajrzała do torby z wczorajszych zakupów. Zayn musiał wyjąć je z auta. Swoją drogą szybko zmieniła temat
- Jakby Cię to ostatnio interesowało - trochę przegięłam. Posmutniała - Przepraszam. To nie miało tak zabrzmieć. - Poszłam się przebrać, albo raczej dokuśtykałam. Totalna zmiana na czarne rurki i biały sweterek po tym co zobaczyli przed chwilą. Sięgnęłam po torbę i zeszłam na dół. Sądząc po braku czarnej Hondy, Zayn odjechał.
- Jedziesz ze mną? - spytałam się mojej przyjaciółki
- Gdzie? - wyrwał się Thomas
- Do szkoły. Je.. - nie dokończyłam, bo ten położył mnie na kanapie - Nie przeleżę piątku w łóżku tylko dlatego, że mój brat sprawia sobie przys... strasznych facetów na noc! - Sama nie wierzę w to co właśnie o mały włos nie wyleciało z moich ust
- Musisz poleżeć - mówi Kate i kładzie mi na nogę zimny woreczek z lodem. Musiała zauważyć, że mi zimno, bo zaraz przykrywa mnie kocem
- Ugh! - załamuje ręce - Już drugi raz nie będę w szkole. Po za tym co z moją kampanią? - próbowałam odwrócić uwagę Kate i wstałam. Swoją drogą z noga już nie było aż tak źle. Prócz tego, że wyglądała beznadziejnie. Pociągnęłam torbę i Kate za rękę. Oboje przytaknęli i po 15 minutach byłam już w szkole. Po całym dniu stwierdziłam, że propozycja zostania w domu była dużo ciekawsza. Ominęły, by mnie dwie klasówki i jedna niezapowiedziana kartkówka. Wykończona padłam na miejsce pasażera w samochodzie Kate. To był długi dzień. Na żadnej lekcji jednak nie było Zayna. Może zrezygnował. A może nie chodzi zawsze do szkoły? W sumie nie wygląda na kogoś kogo ciekawiłaby literatura, matematyka, czy nawet angielski. Czemu ja wgl zaprzątam sobie nim głowę. Zaczęłam nią potrząsać, gdy Kate weszła do auta.
- Teraz na lody! - rozkazałam, a ona się zaśmiała. Obiecała, że będzie mnie dziś wszędzie wozić. Dojechałyśmy tam gdzie ostatnio. Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy, aż kelnerką przyniesie nam to co zwykle. Rozmawiałyśmy długo, gdy zobaczyłam na moim wyświetlaczu nieznany numer. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam, telefon do ucha.
- Gdzie? - wyrwał się Thomas
- Do szkoły. Je.. - nie dokończyłam, bo ten położył mnie na kanapie - Nie przeleżę piątku w łóżku tylko dlatego, że mój brat sprawia sobie przys... strasznych facetów na noc! - Sama nie wierzę w to co właśnie o mały włos nie wyleciało z moich ust
- Musisz poleżeć - mówi Kate i kładzie mi na nogę zimny woreczek z lodem. Musiała zauważyć, że mi zimno, bo zaraz przykrywa mnie kocem
- Ugh! - załamuje ręce - Już drugi raz nie będę w szkole. Po za tym co z moją kampanią? - próbowałam odwrócić uwagę Kate i wstałam. Swoją drogą z noga już nie było aż tak źle. Prócz tego, że wyglądała beznadziejnie. Pociągnęłam torbę i Kate za rękę. Oboje przytaknęli i po 15 minutach byłam już w szkole. Po całym dniu stwierdziłam, że propozycja zostania w domu była dużo ciekawsza. Ominęły, by mnie dwie klasówki i jedna niezapowiedziana kartkówka. Wykończona padłam na miejsce pasażera w samochodzie Kate. To był długi dzień. Na żadnej lekcji jednak nie było Zayna. Może zrezygnował. A może nie chodzi zawsze do szkoły? W sumie nie wygląda na kogoś kogo ciekawiłaby literatura, matematyka, czy nawet angielski. Czemu ja wgl zaprzątam sobie nim głowę. Zaczęłam nią potrząsać, gdy Kate weszła do auta.
- Teraz na lody! - rozkazałam, a ona się zaśmiała. Obiecała, że będzie mnie dziś wszędzie wozić. Dojechałyśmy tam gdzie ostatnio. Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy, aż kelnerką przyniesie nam to co zwykle. Rozmawiałyśmy długo, gdy zobaczyłam na moim wyświetlaczu nieznany numer. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam, telefon do ucha.
- Cześć Rose, dałaś mi wczoraj swój numer - uśmiechnęłam się na wspomnienie dwóch chłopaków z kawiarni. Katie spojrzała się na mnie niemo mówiąc "Kto to?". Machnęłam tylko ręką na znak, że powiem jej później. - Tutaj Nicolas
- O hej, pamiętam. Co tam? - zarumieniłam się
- Dzwonie z pytaniem, czy nie chciałabyś ze mną gdzieś wyskoczyć. Do kina np. - chłopak się jąkał. To było takie urocze.
- Jasne, żebym chciała - rozpromieniałam
- Aktualnie jestem poza miastem. Może poniedziałek o 7? - spytał
- Jasne
- Wyślij mi swój adres to podjadę po Ciebie
- Pa - rozłączył się. - Po mimo fatalnego poranka, wieczór zapowiadał się rewelacyjnie. Katie mnie szturchnęła.
- No mów wreszcie!
- Umówiłam się na randkę - wyrzuciłam, a ta zaczęła piszczeć i cieszyć się. Nic nowego. Zwróciła na siebie uwagę większości ludzi znajdujących się wokół nas. - Z kim? Znam go może? Kiedy go poznałaś? - zalała mnie falą pytań.
- Poznałam go wczoraj w kawiarni - zaraz przed tym feralnym zdarzeniem - Ma na imię Nicolas. Nie, nie znasz go.
- Przystojny? Nie no jeśli się z nim umówiłaś to musi być - machnęła ręką
- Czy Ty próbujesz mi przekazać, że jestem płytka? - wzburzyłam się. Akurat koło nas przechodził Zayn i zaśmiał się tylko. Odwróciłam głowę w jego stronę.Nie widziałam go tu wcześniej. Zrobił to samo, spuścił okulary i wysłał mi jeden z tych swoich zawadiackich uśmiechów, a potem poszedł po schodach na górę. Zawsze, gdy patrzył na mnie czułam dyskomfort i poddenerwowanie.
- Cóż, facet widział Cię nago. W dosadnie seksownej bieliźnie. Inaczej już na Ciebie nie spojrzy - wiedziałam, że ma racje. Właśnie miałam ją spytać, dlaczego został na noc, ale mnie wyprzedziła
- Wiedziałaś, że przyjaźni się z Tomem?
- Co się robi? - zachłysnęłam się własną śliną.
- Od paru miesięcy. - wiedziałam, że to dopiero początek niespodzianek na najbliższe dni. To dlatego Thomas kręcił się przy Aire Street. Od początku wiedziałam, że ten chłopak to chodzące nieszczęście - Nie patrz tak na mnie. Nie mówił mi nic więcej. Nie lubi poruszać tego tematu - widać kto w tym związku nosi spodnie i to z pewnością nie była ona.
Spędziłyśmy razem wspaniały weekend. Od czasu do czasu podążał za nami Thomas. Przyszedł poniedziałek i trzeba było wrócić do rzeczywistości. Już i tak zapomniałam co działo się w zeszłym tygodniu. Szłam akurat na wf, gdy...
Ogłaszam wyniki głosowania na przewodniczącego - po korytarzu rozbrzmiał się głos dyrektorki. Katie złapała moją rękę.
Różnicą jednego, zaś ważnego głosu wygrała Selena Voice - głośniki się wyłączyły.
- Ona?! - Katie zacisnęła pięść. Fanfary rozegrały się po szkolnym korytarzu. Selena szła ze swoją świtą i plikiem karteczek. Podeszła w naszą stronę.
- To była czysta przyjemność rywalizowania z Tobą. Zapraszam Was na moją imprezę nad basenem jutro wieczorem - podała nam dwie koperty.
- Nas? - wytrzeszczyłam oczy
- Owszem. Będą osoby, które cokolwiek znaczą w tej szkole. Trzeba przyznać, że przeskoczyłaś o level wyżej konkurując ze mną. Przejdźmy do setna. Chce się pokazać z nowym chłopakiem. Brak Was na tej imprezie to jak towarzyskie samobójstwo - pomachała i odeszła
- Nigdzie...- Katie zatkała mi ręką usta.
- Idziemy - świeciły jej się oczy. Wiedziałam, że coś kombinuje. Zabrzmiał dzwonek. Rozeszłyśmy się.Weszłam do klasy. Znów była pełna. Musiałam usiąść obok Zayna.
- Cześć - westchnęłam. Spojrzał się na mnie badawczo i odwrócił głowę w stronę okna. Usiadłam obok nie pytając o nic. W raz z jego oddechem poczułam zapach papierosów. Marlboro Goldy były mu znane. Zapach papierosów mieszał się z zapachem jego perfum, ciała. Woń mnie odurzyła. Nie potrafiłam się skupić na niczym innym. Do tego jego dwudniowy zarost. Nie mogłam mu się oprzeć. Rosalie ogarnij się. Z zamyślań wytrąciło mnie wibrowanie telefonu. To Nick. Uśmiechnęłam się do ekranu
Nick:Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętasz? :*
Rose: Spotkanie, dzisiaj. Tak :D
Nick: To dobrze. Ja o Tobie też dużo myślałem.
Zawstydzona nie wiedziałam co mu odpisać.
Rose: Miło. Do zobaczenia
Odpowiedział tym samym. Przez resztę zajęć próbowałam skupić się na tym co mówił nauczyciel. Reszta dnia zleciała już całkiem spokojnie. Katie przejmowała się cały czas tą imprezą od czasu do czasu odpisując mojemu bratu.
- Nie pogniewasz się jeżeli pójdziemy w trójkę? - młodsza siostra idzie z braciszkiem
- Niech będzie. Tylko ma mnie nie kontrolować - ostrzegłam. Muszę przyznać, że po alkoholu lubiłam się przytulać, ale zawsze w porę się ogarniałam i pilnowałam się. Thomas zaraz, by się wściekał.
- Właśnie. Masz dziś wolny dom. Thomas przychodzi do mnie na noc i... - przerwałam jej
- Skończ. Zatrzymajcie to dla siebie - zaczęła się śmiać. Pokręciła głową.
- Thomas ma przyjść z jakimś kumplem i jego dziewczyną. - skrzywiłam się
- Nie, nie zdradzam Cię - przytuliła się do mnie.
- To ma być pierwszy i ostatni raz - zmrużyłam oczy.
- Dobrze Kochana. Po za tym z tego co wiem to jesteś dzisiaj zajęta. - udałam, że nic nie usłyszałam. Wyszyłyśmy przed budynek szkoły. Słońce mocno przygrzewało. Przed moimi oczami ukazał się Thomas z rozłożonymi rękoma. Dobrze wiedziałam, że to nie w moją stronę. Czułam się zazdrosna. Zwykle ich dwójka była moja na wyłączność, a teraz musiałam się każdym z nich dzielić.
- Rose, obiad jest w lodówce
- Chyba pizza jest w lodówce - poprawiłam go
- Sam ją zrobiłem - podciągnął brew
- Chyba kupiłem - zaśmiałam się, a on wytknął mi język.
- Oj chodźcie już - zabuczała Katie i wepchnęła Thomasa do swojego samochodu. Dotarłam do domu i od razu pobiegłam pod prysznic. Było strasznie ciepło. Przebrałam się w strój kąpielowy klik . Wzięłam ulubioną książkę i rozłożyłam się na leżaku w ogrodzie. Nagle poczułam krople wody lecące po moich plecach. Podskoczyłam jak oparzona z piskiem. Woda tryskała z węża ogrodowego sąsiadów.
- Ej! - stanęłam na podeście. Chłopak się odwrócił - Weź tego węża stąd
- Cześć Rose - pomachał w moją stronę. Nie skojarzyłam typa. Ściągnęłam okulary, by mu się przyjrzeć
- Nicolas? - ten sam, z którym się umówiłam na dziś wieczór.
- Nie wiedziałem, że tu mieszkasz - zauważył zadowolony - Przeprowadziłem się tu niespełna tydzień temu - wszystko wyjaśniało. Dom stał pusty od dawna. - Myślałem, że tu mieszka dwójka chłopaków, a nie taka ładna dziewczyna - moje poliki spalił rumieniec. Zaraz. Dwóch?
- Na pewno dwóch?
- No tak. Wysoki blondyn.
- To mój brat Thomas - tyle się zgadzało.
- I tego samego wzrostu brunet. Przyjeżdża czarną Hondą - nie wierze . On mówiło Zaynie. Starałam się jak najmniej rozdziawić buzie. Musiał tu przyjeżdżać, gdy mnie nie było.
- Yyy... to jego dobry znajomy - próbowałam się z tego wywinąć. - Chodź do mnie. Nie będziemy przez płot rozmawiać - Nicolas zręcznie przeskoczył przez płot. - Trenujesz coś?
- Lekkoatletykę - chłopak obdarzył mnie promienistym uśmiechem.
- To wszystko wyjaśnia - powiedziałam to na głos? Nicolas się roześmiał - Chcesz coś do picia?
- Z chęcią - zarzuciłam na siebie koszulę poszliśmy w stronę kuchni. - nalałam mu soku, który stał w dzbanku na blacie i usiadłam na nim - Dzięki. - przyłożył szklankę do ust nie spuszczając ze mnie wzroku. - Rozumiem, że wieczór aktualny
- Ależ oczywiście - ciarki mnie przechodziły, gdy w ten sposób na mnie patrzył. Jednak dalej nie wychodziło mi z głowy jedno.
- Ten chłopak często tu bywa? - dociekałam
- Po kilka razy w tygodniu. A coś nie tak? - skrzywił się
- Nie, nic. Tylko mój brat chyba zadaje się z nieodpowiednim towarzystwem - popiłam soku
- Ostatnio widziałem go na Aire Street - zakrztusiłam się na te słowa. Mój brat. Znowu.
_____________________________________________
Czekam na Wasze komentarze :*
- Aktualnie jestem poza miastem. Może poniedziałek o 7? - spytał
- Jasne
- Wyślij mi swój adres to podjadę po Ciebie
- Pa - rozłączył się. - Po mimo fatalnego poranka, wieczór zapowiadał się rewelacyjnie. Katie mnie szturchnęła.
- No mów wreszcie!
- Umówiłam się na randkę - wyrzuciłam, a ta zaczęła piszczeć i cieszyć się. Nic nowego. Zwróciła na siebie uwagę większości ludzi znajdujących się wokół nas. - Z kim? Znam go może? Kiedy go poznałaś? - zalała mnie falą pytań.
- Poznałam go wczoraj w kawiarni - zaraz przed tym feralnym zdarzeniem - Ma na imię Nicolas. Nie, nie znasz go.
- Przystojny? Nie no jeśli się z nim umówiłaś to musi być - machnęła ręką
- Czy Ty próbujesz mi przekazać, że jestem płytka? - wzburzyłam się. Akurat koło nas przechodził Zayn i zaśmiał się tylko. Odwróciłam głowę w jego stronę.Nie widziałam go tu wcześniej. Zrobił to samo, spuścił okulary i wysłał mi jeden z tych swoich zawadiackich uśmiechów, a potem poszedł po schodach na górę. Zawsze, gdy patrzył na mnie czułam dyskomfort i poddenerwowanie.
- Cóż, facet widział Cię nago. W dosadnie seksownej bieliźnie. Inaczej już na Ciebie nie spojrzy - wiedziałam, że ma racje. Właśnie miałam ją spytać, dlaczego został na noc, ale mnie wyprzedziła
- Wiedziałaś, że przyjaźni się z Tomem?
- Co się robi? - zachłysnęłam się własną śliną.
- Od paru miesięcy. - wiedziałam, że to dopiero początek niespodzianek na najbliższe dni. To dlatego Thomas kręcił się przy Aire Street. Od początku wiedziałam, że ten chłopak to chodzące nieszczęście - Nie patrz tak na mnie. Nie mówił mi nic więcej. Nie lubi poruszać tego tematu - widać kto w tym związku nosi spodnie i to z pewnością nie była ona.
Spędziłyśmy razem wspaniały weekend. Od czasu do czasu podążał za nami Thomas. Przyszedł poniedziałek i trzeba było wrócić do rzeczywistości. Już i tak zapomniałam co działo się w zeszłym tygodniu. Szłam akurat na wf, gdy...
Ogłaszam wyniki głosowania na przewodniczącego - po korytarzu rozbrzmiał się głos dyrektorki. Katie złapała moją rękę.
Różnicą jednego, zaś ważnego głosu wygrała Selena Voice - głośniki się wyłączyły.
- Ona?! - Katie zacisnęła pięść. Fanfary rozegrały się po szkolnym korytarzu. Selena szła ze swoją świtą i plikiem karteczek. Podeszła w naszą stronę.
- To była czysta przyjemność rywalizowania z Tobą. Zapraszam Was na moją imprezę nad basenem jutro wieczorem - podała nam dwie koperty.
- Nas? - wytrzeszczyłam oczy
- Owszem. Będą osoby, które cokolwiek znaczą w tej szkole. Trzeba przyznać, że przeskoczyłaś o level wyżej konkurując ze mną. Przejdźmy do setna. Chce się pokazać z nowym chłopakiem. Brak Was na tej imprezie to jak towarzyskie samobójstwo - pomachała i odeszła
- Nigdzie...- Katie zatkała mi ręką usta.
- Idziemy - świeciły jej się oczy. Wiedziałam, że coś kombinuje. Zabrzmiał dzwonek. Rozeszłyśmy się.Weszłam do klasy. Znów była pełna. Musiałam usiąść obok Zayna.
- Cześć - westchnęłam. Spojrzał się na mnie badawczo i odwrócił głowę w stronę okna. Usiadłam obok nie pytając o nic. W raz z jego oddechem poczułam zapach papierosów. Marlboro Goldy były mu znane. Zapach papierosów mieszał się z zapachem jego perfum, ciała. Woń mnie odurzyła. Nie potrafiłam się skupić na niczym innym. Do tego jego dwudniowy zarost. Nie mogłam mu się oprzeć. Rosalie ogarnij się. Z zamyślań wytrąciło mnie wibrowanie telefonu. To Nick. Uśmiechnęłam się do ekranu
Nick:Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętasz? :*
Rose: Spotkanie, dzisiaj. Tak :D
Nick: To dobrze. Ja o Tobie też dużo myślałem.
Zawstydzona nie wiedziałam co mu odpisać.
Rose: Miło. Do zobaczenia
Odpowiedział tym samym. Przez resztę zajęć próbowałam skupić się na tym co mówił nauczyciel. Reszta dnia zleciała już całkiem spokojnie. Katie przejmowała się cały czas tą imprezą od czasu do czasu odpisując mojemu bratu.
- Nie pogniewasz się jeżeli pójdziemy w trójkę? - młodsza siostra idzie z braciszkiem
- Niech będzie. Tylko ma mnie nie kontrolować - ostrzegłam. Muszę przyznać, że po alkoholu lubiłam się przytulać, ale zawsze w porę się ogarniałam i pilnowałam się. Thomas zaraz, by się wściekał.
- Właśnie. Masz dziś wolny dom. Thomas przychodzi do mnie na noc i... - przerwałam jej
- Skończ. Zatrzymajcie to dla siebie - zaczęła się śmiać. Pokręciła głową.
- Thomas ma przyjść z jakimś kumplem i jego dziewczyną. - skrzywiłam się
- Nie, nie zdradzam Cię - przytuliła się do mnie.
- To ma być pierwszy i ostatni raz - zmrużyłam oczy.
- Dobrze Kochana. Po za tym z tego co wiem to jesteś dzisiaj zajęta. - udałam, że nic nie usłyszałam. Wyszyłyśmy przed budynek szkoły. Słońce mocno przygrzewało. Przed moimi oczami ukazał się Thomas z rozłożonymi rękoma. Dobrze wiedziałam, że to nie w moją stronę. Czułam się zazdrosna. Zwykle ich dwójka była moja na wyłączność, a teraz musiałam się każdym z nich dzielić.
- Rose, obiad jest w lodówce
- Chyba pizza jest w lodówce - poprawiłam go
- Sam ją zrobiłem - podciągnął brew
- Chyba kupiłem - zaśmiałam się, a on wytknął mi język.
- Oj chodźcie już - zabuczała Katie i wepchnęła Thomasa do swojego samochodu. Dotarłam do domu i od razu pobiegłam pod prysznic. Było strasznie ciepło. Przebrałam się w strój kąpielowy klik . Wzięłam ulubioną książkę i rozłożyłam się na leżaku w ogrodzie. Nagle poczułam krople wody lecące po moich plecach. Podskoczyłam jak oparzona z piskiem. Woda tryskała z węża ogrodowego sąsiadów.
- Ej! - stanęłam na podeście. Chłopak się odwrócił - Weź tego węża stąd
- Cześć Rose - pomachał w moją stronę. Nie skojarzyłam typa. Ściągnęłam okulary, by mu się przyjrzeć
- Nicolas? - ten sam, z którym się umówiłam na dziś wieczór.
- Nie wiedziałem, że tu mieszkasz - zauważył zadowolony - Przeprowadziłem się tu niespełna tydzień temu - wszystko wyjaśniało. Dom stał pusty od dawna. - Myślałem, że tu mieszka dwójka chłopaków, a nie taka ładna dziewczyna - moje poliki spalił rumieniec. Zaraz. Dwóch?
- Na pewno dwóch?
- No tak. Wysoki blondyn.
- To mój brat Thomas - tyle się zgadzało.
- I tego samego wzrostu brunet. Przyjeżdża czarną Hondą - nie wierze . On mówiło Zaynie. Starałam się jak najmniej rozdziawić buzie. Musiał tu przyjeżdżać, gdy mnie nie było.
- Yyy... to jego dobry znajomy - próbowałam się z tego wywinąć. - Chodź do mnie. Nie będziemy przez płot rozmawiać - Nicolas zręcznie przeskoczył przez płot. - Trenujesz coś?
- Lekkoatletykę - chłopak obdarzył mnie promienistym uśmiechem.
- To wszystko wyjaśnia - powiedziałam to na głos? Nicolas się roześmiał - Chcesz coś do picia?
- Z chęcią - zarzuciłam na siebie koszulę poszliśmy w stronę kuchni. - nalałam mu soku, który stał w dzbanku na blacie i usiadłam na nim - Dzięki. - przyłożył szklankę do ust nie spuszczając ze mnie wzroku. - Rozumiem, że wieczór aktualny
- Ależ oczywiście - ciarki mnie przechodziły, gdy w ten sposób na mnie patrzył. Jednak dalej nie wychodziło mi z głowy jedno.
- Ten chłopak często tu bywa? - dociekałam
- Po kilka razy w tygodniu. A coś nie tak? - skrzywił się
- Nie, nic. Tylko mój brat chyba zadaje się z nieodpowiednim towarzystwem - popiłam soku
- Ostatnio widziałem go na Aire Street - zakrztusiłam się na te słowa. Mój brat. Znowu.
_____________________________________________
Czekam na Wasze komentarze :*
środa, 21 września 2016
Rozdział 3.
Złoczyńca wyszedł po za Aire Street. Dziś zaginęła kolejna dziewczyna. Jej ciało jednak odnaleziono na Aire Street w jednej z piwnic. Mieszkańcy Aire Street powoli wyprowadzają się na obrzeża miasta. Policja interweniuje. Dosyć kiepsko. - komentuje radiowiec
Przebudziłam się i usłyszałam szmery dochodzące zza drzwi. Zapomniałam zasłonić okna na wieczór i zostałam oślepiona przez poranne słońce. Przebrałam się w sukienkę i sandałki. Podeszłam do toaletki i rozczesałam moje długie czarne włosy. Były bardzo proste w porównaniu z falowanymi blond włosami Kate. Westchnęłam spoglądając w lustro i wyszłam z pokoju. Za drzwiami stała obściskująca się zakochana para. Nie mogłam przyzwyczaić się do tego widoku. Cieszyło mnie ich szczęście, ale mimo wszystko ciężko było mi zaakceptować ten związek. Ta sytuacja wprowadzała mnie w dyskomfort.
- Jesteście tacy subtelni - wyminęłam ich i poszłam w stronę schodów. Zaciągnęłam się zapachem porannego śniadania - Jajecznica? Ma mnie udobruchać? - z mojej buzi wyleciał chichot, a Tom spojrzał na mnie zaróżowiony.
Zeszłam i zajęłam się moim pysznym śniadaniem. Spojrzałam w plan. Był perfekcyjny. Jeden dzień w tygodniu, którego szłam później do szkoły. Idealnie tyle ile było mi potrzeba. Zeszli na dół i usiedli obok mnie. Chcieli mi coś powiedzieć, ale chyba nie wiedzieli jak.
- Katie, jedziemy na zakupy? Dziś wymiana towaru- uśmiechnęłam się przerywając cisze
- Właśnie.... Nie pojedziemy. - spojrzała przepraszająco
- Zabieram Katie na wagary. - co tydzień zawsze jeździłyśmy na zakupy. Właśnie o to chodziło. Najpierw nasze zakupy, potem nie będzie na mnie miała czasu w weekendy, a na końcu będziemy rozmawiać tylko ukradkiem na lekcjach. Jednak nie miałam wyjścia. To ich życie.
- Kolejne wagary? Demoralizujesz ją. Jeszcze jeden taki wybryk i powiem rodzicom - zaśmiałam się tyle na ile tylko potrafiłam, a oni odetchnęli z ulgą. - Ale w takim razie ja też nie idę do szkoły - Tom przez chwilę się wahał. Założyłam ręce na biodra i w końcu przytaknął.
- Wyśle do szkoły usprawiedliwienie - westchnął. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po kluczyki, które leżały na blacie, pociągnęłam torebkę.
- Nie pożegnasz się - Kate wstała od stołu. Przytuliłam ją.
- Będę popołudniu - pomachałam im i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i włączyłam radio. Po drodze podjechałam tylko po kawę i paczkę muffinek. W między czasie dostałam numery telefonu od dwóch chłopaków. Gdy nie było przy mnie Katie to było dużo prostsze. To ona była tą ładniejszą przyjaciółką co powodowało, że jeszcze bardziej traciłam na pewności. To był dziwny dzień. Zwykle na zakupy jeździłam z Katie. Zakupy uważałam za udane. Kolejna para szpilek do kolekcji i bluza.
Gonitwa po sklepach samej już nie była taka fajna. Zazwyczaj wracałam z większymi torbami. Nie było osoby, która szczerze, by mi powiedziała jak wyglądam. Oprócz ekspedientki, ale ona była mało wiarygodna.
Wracałam już do domu, gdy zaczynało kropić. Byłam strasznie zmęczona, a najszybszym sposobem, żeby wrócić było Aire Street.
- W samochodzie nic mi się nie stanie. - wsparłam się na duchu i wjechałam w zakazaną ulicę. Domy były pozamykane, cóż ludzie się bali. Krew na chodnikach. Na sam jej widok zrobiło mi się niedobrze. Jechałam jak gdyby nigdy nic. Starałam skupić się na muzyce w radiu. Widziałam, że ktoś czai się w uliczce. Postanowiłam jak, gdyby nic przejechać. Coś skusiło mnie, żeby spojrzeć w tamtą stronę. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Nasz tajemniczy uczeń na czarnej Hondzie. Jak on miał? Zayn? Chyba tak. Zza rogu wyjechało w moją stronę srebrne volvo. Ulica była jedno kierunkowa. Wycofałam samochód i zawróciłam jak szybko się dało. Chłopak zaczął mnie ścigać na motorze. Miałam otworzoną szybę.
- Skręć w lewo i wysiądź. - spojrzałam na niego. Nie zostawię tu przecież auta. Co miałabym powiedzieć Tomowi i rodzicom. Zresztą, gdy ktoś w szkole się dowie to mnie wyrzucą
- Rób co mówię - wyminął mnie. Srebrne volvo dalej za mną jechało. Postanowiłam przyspieszyć. Coś się we mnie ruszyło i skręciłam jak kazał. Wysiadłam z samochodu. Chłopak zdjął ciemne okulary i zbeształ mnie wzrokiem.
- Wsiadaj - wskazał mi głową swój motor. Zawahałam się przez moment. Przełożyłam nogę przez pojazd, a Zayn podał mi swój kask. Złapałam się siedzenia - Obejmij mnie - zrobiłam jak kazał i z pędem ruszyliśmy miedzy uliczkami starając się zgubić kierowcę, który wciąż za nami jechał. Po pewnym czasie słyszałam strzały. Ścisnęłam chłopaka jeszcze bardziej, a ten przyśpieszył. Czułam jak moje włosy są daleko za mną. Przerażona tym co się właśnie dzieje nie czułam chłodu jaki mnie oblewał z każdy zakrętem, czy szarpnięciem. Jedyne co odciągało mój umysł od tej sytuacji był cudowny zapach kierowcy. Czuję, że stojąc obok niego ciężko byłoby mi się skupić na czymkolwiek innym. Po półgodzinnym objeździe po mieście chyba go zgubiliśmy. Podjechał pod mój dom. Zsiadłam z motoru.
- Dddzięki wielkie - powiedziałam wystraszona i zdezorientowana - Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Wkrótce się dowiesz - zdjął okulary i pokręcił głową - Przestań się ubierać tak kuso. Nic dziwnego, że banda psycholi za Tobą jeździ.
- Serio? - zjechałam go wzrokiem od góry do dołu. I kto tu był ponętnie ubrany. Roześmiał się.
- Mi nic nie grozi. Dziś wieczorem odprowadzę Ci auto. Tylko najpierw je przeszukam - starałam się skupić na tym co mówi, ale jego brązowe tęczówki mi w tym przeszkadzały. - Zmykaj do swojego idealnego świata. Zaraz zmokniesz - przez to wszystko nie zauważyłam, że jestem cała przemoczona
- Ale co to było? I co Ty tam robiłeś? - nasuwało mi się pytań i on musi mi na nie wszystkie odpowiedzieć
- Trafiłaś w nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednim czasie. Nie martw się przed Tobą było wiele dziewczyn. Nie jesteś wyjątkowa. - uniósł koniuszek prawej części ust w górę widząc jak się bulwersuję.
- Nikomu nie... - przerwał mi
- W szkole też się nikt nie dowie. Dalej możesz mieć nienaganną frekwencje i dobre ocenki - prychnął. Najpierw był dla mnie miły, a teraz zrobił się złośliwy - Jakieś pytania? - jak miło z jego strony pomyślałam z sarkazmem, gdy ten wsiadał na motocykl.
- Masz na imię Zayn? - zaśmiał się wkładając kask
- Spokojnie nigdy więcej nie przyda Ci się to jak się nazywam - odpalił pojazd i odjechał z piskiem opon. Weszłam do domu. Zakochańców jeszcze nie było.
- Moje zakupy! - miałam nadzieje, że Zayn mi je przywiezie. To co się stało... a ja martwię się zakupami. Upadłam na kanapę w salonie. Cały czas myślałam o tym co zaszło. Postanowiłam wziąć się za obiad, ale to nic nie dało. Muzyka w radio. Nic nie dało. Na samo wspomnienie o Zaynie przechodziły mnie ciarki. Bałam się go, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Moje marzenia zburzyła mi wspaniała para, która wtoczyła się do domu całując się.
- Jestem tu - pomachałam im. Odwrócili wzrok na mnie. - Katie musimy pogadać. - Nie powinnam o dzisiejszym zdarzeniu mówić nikomu, ale nie potrafiłam tak. Kate musiała wiedzieć o wszystkim co działo się w moim życiu. Nie lubiłam mieć przed nią sekretów. Nawet teraz, gdy zdradza mnie z moim bratem.
- Wracaj szybko - dał jej buziaka w policzek - Już tęsknię
- Stoi tylko 5 metrów dalej - załamałam ręce i poszłyśmy na górę. Rozsiadłyśmy się na moim łóżku.
- Jeżeli chodzi o to, że za dużo tutaj przesiaduje to zaraz sobie pójdę - wystraszyła się
- Nie - machnęła ręką - Siedź ile chcesz. Muszę Ci o czymś powiedzieć. Tylko nie krzycz. Proszę?
- Spróbuje - uśmiechnęła się, ale zaraz twarz jej zbladła, gdy tylko zaczęłam opowiadać historię dzisiejszego popołudnia
- Jesteś chora?! Mogło Ci się coś stać - mogłam się tego spodziewać, chociaż w głębi duszy liczyłam na odrobinę współczucia
- Uspokój się. Żyję. - pogłaskałam ją
- To nie jest zabawne - spojrzała na mnie karcąco. Ale kto Cię uratował? - nie zdążyłam jej odpowiedzieć, gdy przeszkodził nam wrzask Toma
- ROSALIE! Masz natychmiast zejść! - zbiegłyśmy z Katie nie wiedząc co się dzieje
- Pali się, czy co? Przeszkadza... - moim oczom ukazał się Zayn - Samochód?
Nawet nie spojrzał się w moją stronę.
- Masz ostro przechlapane! - Tom chyba nawet nie wiedział jak mocno się wydzierał
- Uspokój się. Nic mi się przecież nie stało, a Ty nie musisz się na mnie tak drzeć
- Ale mogło? Czemu jesteś, aż tak nieodpowiedzialna?
- A Ty? Miałeś nikomu nic nie mówić - zwróciłam się do Zayna. Mulat tylko wzruszył ramionami i wyszedł. Słychać było jak odjeżdża spod domu.
- Masz mi jeszcze coś do powiedzenia? - Tomas kontynuował
- Daj mi już spokój. Nie jesteś moim ojcem - rzuciłam i pobiegłam do pokoju. Ugryzłam się w język, ale było już za późno i słowa zostały wypowiedziane
W nocy przyśnił mi się Zayn. Jechaliśmy sami wzdłuż szosy, po bokach był las. Wiatr we włosach, uśmiech na naszych twarzach, woń, którą czułam wcześniej. Nagle za nami było słychać strzały pistoletów tak samo jak dziś. Twarz Zayna nie ukazywała już żadnych emocji. Obudziłam się zalana potem, gdy jedna z kul miała trafić w tylną oponę.
Zauważyłam reflektor samochodu bijący światłem w moje okno, gdy wstałam do okna samochód odjechał.
O dziwo nie czułam się jak gdyby miało mi się coś stać. Coś mi tu co raz bardziej śmierdziało, a ja musiałam dowiedzieć się co.
Przebudziłam się i usłyszałam szmery dochodzące zza drzwi. Zapomniałam zasłonić okna na wieczór i zostałam oślepiona przez poranne słońce. Przebrałam się w sukienkę i sandałki. Podeszłam do toaletki i rozczesałam moje długie czarne włosy. Były bardzo proste w porównaniu z falowanymi blond włosami Kate. Westchnęłam spoglądając w lustro i wyszłam z pokoju. Za drzwiami stała obściskująca się zakochana para. Nie mogłam przyzwyczaić się do tego widoku. Cieszyło mnie ich szczęście, ale mimo wszystko ciężko było mi zaakceptować ten związek. Ta sytuacja wprowadzała mnie w dyskomfort.
- Jesteście tacy subtelni - wyminęłam ich i poszłam w stronę schodów. Zaciągnęłam się zapachem porannego śniadania - Jajecznica? Ma mnie udobruchać? - z mojej buzi wyleciał chichot, a Tom spojrzał na mnie zaróżowiony.
Zeszłam i zajęłam się moim pysznym śniadaniem. Spojrzałam w plan. Był perfekcyjny. Jeden dzień w tygodniu, którego szłam później do szkoły. Idealnie tyle ile było mi potrzeba. Zeszli na dół i usiedli obok mnie. Chcieli mi coś powiedzieć, ale chyba nie wiedzieli jak.
- Katie, jedziemy na zakupy? Dziś wymiana towaru- uśmiechnęłam się przerywając cisze
- Właśnie.... Nie pojedziemy. - spojrzała przepraszająco
- Zabieram Katie na wagary. - co tydzień zawsze jeździłyśmy na zakupy. Właśnie o to chodziło. Najpierw nasze zakupy, potem nie będzie na mnie miała czasu w weekendy, a na końcu będziemy rozmawiać tylko ukradkiem na lekcjach. Jednak nie miałam wyjścia. To ich życie.
- Kolejne wagary? Demoralizujesz ją. Jeszcze jeden taki wybryk i powiem rodzicom - zaśmiałam się tyle na ile tylko potrafiłam, a oni odetchnęli z ulgą. - Ale w takim razie ja też nie idę do szkoły - Tom przez chwilę się wahał. Założyłam ręce na biodra i w końcu przytaknął.
- Wyśle do szkoły usprawiedliwienie - westchnął. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po kluczyki, które leżały na blacie, pociągnęłam torebkę.
- Nie pożegnasz się - Kate wstała od stołu. Przytuliłam ją.
- Będę popołudniu - pomachałam im i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i włączyłam radio. Po drodze podjechałam tylko po kawę i paczkę muffinek. W między czasie dostałam numery telefonu od dwóch chłopaków. Gdy nie było przy mnie Katie to było dużo prostsze. To ona była tą ładniejszą przyjaciółką co powodowało, że jeszcze bardziej traciłam na pewności. To był dziwny dzień. Zwykle na zakupy jeździłam z Katie. Zakupy uważałam za udane. Kolejna para szpilek do kolekcji i bluza.
Gonitwa po sklepach samej już nie była taka fajna. Zazwyczaj wracałam z większymi torbami. Nie było osoby, która szczerze, by mi powiedziała jak wyglądam. Oprócz ekspedientki, ale ona była mało wiarygodna.
Wracałam już do domu, gdy zaczynało kropić. Byłam strasznie zmęczona, a najszybszym sposobem, żeby wrócić było Aire Street.
- W samochodzie nic mi się nie stanie. - wsparłam się na duchu i wjechałam w zakazaną ulicę. Domy były pozamykane, cóż ludzie się bali. Krew na chodnikach. Na sam jej widok zrobiło mi się niedobrze. Jechałam jak gdyby nigdy nic. Starałam skupić się na muzyce w radiu. Widziałam, że ktoś czai się w uliczce. Postanowiłam jak, gdyby nic przejechać. Coś skusiło mnie, żeby spojrzeć w tamtą stronę. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Nasz tajemniczy uczeń na czarnej Hondzie. Jak on miał? Zayn? Chyba tak. Zza rogu wyjechało w moją stronę srebrne volvo. Ulica była jedno kierunkowa. Wycofałam samochód i zawróciłam jak szybko się dało. Chłopak zaczął mnie ścigać na motorze. Miałam otworzoną szybę.
- Skręć w lewo i wysiądź. - spojrzałam na niego. Nie zostawię tu przecież auta. Co miałabym powiedzieć Tomowi i rodzicom. Zresztą, gdy ktoś w szkole się dowie to mnie wyrzucą
- Rób co mówię - wyminął mnie. Srebrne volvo dalej za mną jechało. Postanowiłam przyspieszyć. Coś się we mnie ruszyło i skręciłam jak kazał. Wysiadłam z samochodu. Chłopak zdjął ciemne okulary i zbeształ mnie wzrokiem.
- Wsiadaj - wskazał mi głową swój motor. Zawahałam się przez moment. Przełożyłam nogę przez pojazd, a Zayn podał mi swój kask. Złapałam się siedzenia - Obejmij mnie - zrobiłam jak kazał i z pędem ruszyliśmy miedzy uliczkami starając się zgubić kierowcę, który wciąż za nami jechał. Po pewnym czasie słyszałam strzały. Ścisnęłam chłopaka jeszcze bardziej, a ten przyśpieszył. Czułam jak moje włosy są daleko za mną. Przerażona tym co się właśnie dzieje nie czułam chłodu jaki mnie oblewał z każdy zakrętem, czy szarpnięciem. Jedyne co odciągało mój umysł od tej sytuacji był cudowny zapach kierowcy. Czuję, że stojąc obok niego ciężko byłoby mi się skupić na czymkolwiek innym. Po półgodzinnym objeździe po mieście chyba go zgubiliśmy. Podjechał pod mój dom. Zsiadłam z motoru.
- Dddzięki wielkie - powiedziałam wystraszona i zdezorientowana - Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?
- Wkrótce się dowiesz - zdjął okulary i pokręcił głową - Przestań się ubierać tak kuso. Nic dziwnego, że banda psycholi za Tobą jeździ.
- Serio? - zjechałam go wzrokiem od góry do dołu. I kto tu był ponętnie ubrany. Roześmiał się.
- Mi nic nie grozi. Dziś wieczorem odprowadzę Ci auto. Tylko najpierw je przeszukam - starałam się skupić na tym co mówi, ale jego brązowe tęczówki mi w tym przeszkadzały. - Zmykaj do swojego idealnego świata. Zaraz zmokniesz - przez to wszystko nie zauważyłam, że jestem cała przemoczona
- Ale co to było? I co Ty tam robiłeś? - nasuwało mi się pytań i on musi mi na nie wszystkie odpowiedzieć
- Trafiłaś w nieodpowiednie miejsce w nieodpowiednim czasie. Nie martw się przed Tobą było wiele dziewczyn. Nie jesteś wyjątkowa. - uniósł koniuszek prawej części ust w górę widząc jak się bulwersuję.
- Nikomu nie... - przerwał mi
- W szkole też się nikt nie dowie. Dalej możesz mieć nienaganną frekwencje i dobre ocenki - prychnął. Najpierw był dla mnie miły, a teraz zrobił się złośliwy - Jakieś pytania? - jak miło z jego strony pomyślałam z sarkazmem, gdy ten wsiadał na motocykl.
- Masz na imię Zayn? - zaśmiał się wkładając kask
- Spokojnie nigdy więcej nie przyda Ci się to jak się nazywam - odpalił pojazd i odjechał z piskiem opon. Weszłam do domu. Zakochańców jeszcze nie było.
- Moje zakupy! - miałam nadzieje, że Zayn mi je przywiezie. To co się stało... a ja martwię się zakupami. Upadłam na kanapę w salonie. Cały czas myślałam o tym co zaszło. Postanowiłam wziąć się za obiad, ale to nic nie dało. Muzyka w radio. Nic nie dało. Na samo wspomnienie o Zaynie przechodziły mnie ciarki. Bałam się go, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Moje marzenia zburzyła mi wspaniała para, która wtoczyła się do domu całując się.
- Jestem tu - pomachałam im. Odwrócili wzrok na mnie. - Katie musimy pogadać. - Nie powinnam o dzisiejszym zdarzeniu mówić nikomu, ale nie potrafiłam tak. Kate musiała wiedzieć o wszystkim co działo się w moim życiu. Nie lubiłam mieć przed nią sekretów. Nawet teraz, gdy zdradza mnie z moim bratem.
- Wracaj szybko - dał jej buziaka w policzek - Już tęsknię
- Stoi tylko 5 metrów dalej - załamałam ręce i poszłyśmy na górę. Rozsiadłyśmy się na moim łóżku.
- Jeżeli chodzi o to, że za dużo tutaj przesiaduje to zaraz sobie pójdę - wystraszyła się
- Nie - machnęła ręką - Siedź ile chcesz. Muszę Ci o czymś powiedzieć. Tylko nie krzycz. Proszę?
- Spróbuje - uśmiechnęła się, ale zaraz twarz jej zbladła, gdy tylko zaczęłam opowiadać historię dzisiejszego popołudnia
- Jesteś chora?! Mogło Ci się coś stać - mogłam się tego spodziewać, chociaż w głębi duszy liczyłam na odrobinę współczucia
- Uspokój się. Żyję. - pogłaskałam ją
- To nie jest zabawne - spojrzała na mnie karcąco. Ale kto Cię uratował? - nie zdążyłam jej odpowiedzieć, gdy przeszkodził nam wrzask Toma
- ROSALIE! Masz natychmiast zejść! - zbiegłyśmy z Katie nie wiedząc co się dzieje
- Pali się, czy co? Przeszkadza... - moim oczom ukazał się Zayn - Samochód?
Nawet nie spojrzał się w moją stronę.
- Masz ostro przechlapane! - Tom chyba nawet nie wiedział jak mocno się wydzierał
- Uspokój się. Nic mi się przecież nie stało, a Ty nie musisz się na mnie tak drzeć
- Ale mogło? Czemu jesteś, aż tak nieodpowiedzialna?
- A Ty? Miałeś nikomu nic nie mówić - zwróciłam się do Zayna. Mulat tylko wzruszył ramionami i wyszedł. Słychać było jak odjeżdża spod domu.
- Masz mi jeszcze coś do powiedzenia? - Tomas kontynuował
- Daj mi już spokój. Nie jesteś moim ojcem - rzuciłam i pobiegłam do pokoju. Ugryzłam się w język, ale było już za późno i słowa zostały wypowiedziane
W nocy przyśnił mi się Zayn. Jechaliśmy sami wzdłuż szosy, po bokach był las. Wiatr we włosach, uśmiech na naszych twarzach, woń, którą czułam wcześniej. Nagle za nami było słychać strzały pistoletów tak samo jak dziś. Twarz Zayna nie ukazywała już żadnych emocji. Obudziłam się zalana potem, gdy jedna z kul miała trafić w tylną oponę.
Zauważyłam reflektor samochodu bijący światłem w moje okno, gdy wstałam do okna samochód odjechał.
O dziwo nie czułam się jak gdyby miało mi się coś stać. Coś mi tu co raz bardziej śmierdziało, a ja musiałam dowiedzieć się co.
poniedziałek, 19 września 2016
Rozdział 2.
- Witaj! Chyba jesteś zadowolona ze swojej kampanii? - uśmiechnęła się w moją stronę najpiękniejszym z uśmiechów jakie posiadała. Musiałam ulec
- No, ale - wzięłam plakat do ręki - Więcej imprez? Chyba u mnie w domu - skrzywiłam się
- No właśnie - była dumna z siebie
- Tom Cie zabije - zaśmiałam się i podałam jej plakat. Nagle zabrzmiało szkolne radio.
Kolejna osoba zaginęła na Air Street. Tym razem to blondynka. Wzrostu 165. Rodzinę prosimy o kontakt.
Głos dyrektorki : Nasi uczniowie mają zakaz udalania się w tereny Air Street. Jeżeli dojdą do nas jakiekolwiek podejrzenia, że ktokolwiek znalazł się w tam tych rejonach zostanie wydalony.
- Tym razem to Megan McMartin - westchnęła Katie
- Meg? Chodziłyśmy razem do podstawówki. - zamarłam. Była miłą, aktywnie działającą w szkole dziewczyną. Nie imprezowała, bo chciała dostać się na medycynę. Nauka zajmowała większość jej prywatnego życia
- Pamiętam. Nauczyciele mylili Was. Od tyłu byłyście identyczne - Katie uśmiechnęła się na to wspomnienie i posmutniała - To zabrzmiało jakby już jej nie było. Przepraszam Meg - nagle ktoś nam przerwał
- Myślisz, że wygrasz ze mną? Żałosne - Selena przerzuciła włosy przez ramię
- Myślisz, ze mam ochotę słuchać Twoich pretensji? - załamałam ręce. Przyglądała się moje spódnicy.
- No wiesz... aaa - w tym momencie wypuściła na mnie swoją kawę - Ups. Przepraszam - zakryła usta rękoma - Szach... Nie płacz. Tylko pomogłam Ci w pozbyciu się tej starej szmaty- zaśmiała się i odeszła
- I co ja mam z tym zrobić? Zaraz lekcja. - Koniec miłej Rose. Zmarszczyłam brwi
- Nie masz nic na przebranie?
- Mam moje czarne rurki. Powiedz Lisie, że jestem u pielęgniarki. - Katie skinęła głową. Zabrzmiał dźwięk dzwonka. Dotarłam do mojej szafki przechwyciłam spodnie. W szkole był monitoring, musiałam bezszelestnie udać się do łazienki.
Po 10 minutach męki w kabinie udało mi się wciągnąć spodnie. Spojrzałam w lustro i całkiem nieźle wyglądały z luźną, białą, falbaniastą bluzką na ramiączka i czarnymi balerinami. Poprawiałam włosy kiedy dostałam smsa od Toma z pytaniem co chce na obiad.
Wybiegłam z łazienki. Darowałam odpisywanie mu, bo i tak już powinnam dawno być na lekcji. Nauczycielka zaczęła marudzić, gdy stanęłam w drzwiach. Obok mojego miejsca zauważyłam opierającą się postać. Po dłuższej koncentracji wzroku stwierdziłam, ze to nowy. Klasa była pełna. Lisa zdradziła mnie dla Mata Netwona. Musiałam usiąść tam.
Jaka szkoda, że Katie była piętro wyżej. Wymyśliła by coś. Przysiadłam do stolika. Chłopak był cały czas zapatrzony w okno, jakby nieobceny. Kiedy siedział blisko zdążyłam zauważyć, że ma na ciele sporo tatuaży. Jestem w szoku jakim cudem dyrektorka wpuściła go do tego budynku, a co dopiero pozwoliła mu się tu uczyć.
Kusiło mnie, żeby na niego spoglądać, lecz to po pierwsze niegrzeczne, a po drugie głupie i dziwne. Starałam dalej skupiać się na całkach i błagałam, by nie wywołali mnie do odpowiedzi.
Czekałam na Katie przed szkołą, jednak po 20 minutach zorientowałam się, że musiała wcześniej pojechać do domu. Na parkingu stał już tylko mój słodziutki czerwony mercedes i jakieś czarne BMW.
Plac wyglądał jak wystawa samochodów, a nie parking szkolny. Gdy weszłam do domu czekał już na mnie Tom.
- Muszę zostawić Cię samą na noc - złożył ręce
- Jeeeej! impreza! - zaczęłam skakać po korytarzu, ale pokiwał przecząco głową
- Nie, ale zaproś Katie. Nie chce, żebyś została zupełnie sama na noc. -poprosił
- Katie równa się impreza - pogroził mi palcem - Tak wiem, nie w tygodniu. - spuściłam głowę
- Czemu mi się nie pochwaliłaś, że startujesz w wyborach? - podrzucił mi ulotkę.
- Bo to nie ja startuje - wzruszyłam ramionami - To Katie, tyle, że z moją twarzą i nazwiskiem - załamałam ręce - Swoją drogą skąd to masz? - spytałam, ale zmienił temat
- Mam dla Ciebie pizze w zamrażalniku - pogłaskał mnie po głowie
- Jej ! Mój brat umie gotować... ekhem kupować - zaśmiałam się
- Bardzo śmieszne. Oberwiesz jutro za to - wytknął mi język i wyszedł. Spojrzałam w telefon. Mama nagrała się dwa razy. Oddzwoniłam jej tylko z informacją, że posiadam komórkę i do południa nie ma mnie w szkole. Miałam nieodparte wrażenie, ze moich rodziców dotknął kryzys wieku średniego.
Trochę się już za nią stęskniłam. Westchnęłam i wystukałam numer do Katie.
- Uciekłaś mi! - wyrzuciłam jej
- Cześć. Mi też miło Cię słyszeć. Miałam powód, ale to nie przez telefon.
- Właśnie. Wpadniesz dzisiaj do mnie na noc. Tom nocuje u Lisy... chyba. W każdym bądź razie dom jest pusty - wyjęłam z lodówki jogurt. Mówiąc i popijając go... Tak dziwnie to brzmiało.
- No dobra. Będę za godzinę
- Też mam Ci coś ważnego do opowiedzenia.
- No to się śpieszę. - rozłączyła się, a ja zaczęłam szykować salon. Znając nas pewnie będziemy się bały wejść potem na górę do mojego pokoju. Norma. Rozłożyłam sofę, włączyłam DVD i nastawiłam popcorn. Liczyłam na to, ze przyniesie...
- Ja i koktajle mrożone już tu są - pamiętała, ale chyba zapo... - i czekoladowe krakersy - pamiętała o wszystkim. - Chyba potrąciłam wiewiórkę na skrzyżowaniu - skrzywiła się - No trudno - posmutniała, a ja wybuchłam śmiechem, chociaż żal mi było zwierzaka. Kate nie należała do dobrych kierowców. Właśnie dlatego rodzice zainwestowali w moje prawo jazdy i mercedesa. Bali się mnie puszczać samą z Kate, gdy miała prowadzić.
Usiadłyśmy na kanapie.
- Opowiadaj czemu mnie zostawiłaś. - wytknęłam jej
-Nie Ty lepiej pierwsza, bo... - nie dość, ze mnie zostawiła to jeszcze nie chciała nic powiedzieć
- Niech Ci będzie - machnęłam ręką - Kiedy poszłam w końcu na tą lekcje siedziałam obok tego nowego. Nikt nie wie jak on ma na imię?
- A Lisa? - westchnęła Kate
- Zdradziła mnie. Zresztą to wina Seleny, gdyby nie ona..
- To nigdy nie usiadłabyś obok Twojej przyszłej miłości! Chyba dzięki niej - zaśmiała się
- Zabawne. No nic, w każdym bądź razie.. cały czas gapił się w okno. Ty wiesz ile on ma tatuaży? - rozdziawiłam buzie
- Tatuaże? W naszej szkole? Jakim cudem? Jak chciałam sobie przebić nos to dyrektor groziła, że mnie wyrzuci. Właściwie to widziałam go przed chwilą. Na Twojej ulicy - uśmiechnęła się na wspomnienie o nim
- Naszego dyrektora?
- Nie, Zayna.Na Twojej ulicy. Ale ma zarąbiste auto. Jeździ czarną bmką - mówiła chyba szybciej niż myślała
- Zayna? Dziwne imię. Swoją drogą skąd wiesz jak się nazywa?
- Powiedzmy, że w naszym mieście plotki szybko się rozchodzą - posłała mi uśmiech
- Wracając do auta. Dziś, gdy w końcu zorientowałam się,ze mnie zostawiłaś na parking, a o prócz mojego samochodu stało to BMW. Ale na mojej ulicy? - zdziwiłam się
- Nie widziałaś, żeby ktoś się tu wprowadzał? - pokiwałam przecząco głową
- Teraz mów. - złapała moje ręce
- Chodzi o to, że... nie byłam dzisiaj na lekcjach - wydusiła z siebie. Poszła na wagary? Norma
- Wagary? Beze mnie? - wytknęłam jej język
- Byłam z kimś - robiło się co raz ciekawiej - Byłam z Twoim bratem
- Jak to z moim bratem? - nie mogłam uwierzyć
- Skoro on... To gdzie teraz jest? - zmartwiłam się o niego zamiast dbać o to co mi przekazała.
- Miał porozmawiać dzisiaj z Lisą i załątwić tę sprawę raz na zawsze- wzięłam głęboki wdech - a potem jedzie przenocować do kolegi - tchórz pomyślałąm
- Ale jak to? Długo TO trwa? - zaczęłam chodzić po domu
- Marzenia z dzieciństwa się spełniają - fakt Tom był wielkim sennym marzeniem Kate, ale jesteśmy w liceum to co innego. Po za tym żal mi było Lisy. To naprawdę fajna dziewczyna. Nie podobało mi się to wszystko. Byłam strasznie zazdrosna o Toma jak i o Kate. Bałam się, że przez to wszystko będę musiała się nieco wycofać. Tak się stanie. Prędzej, czy później. Zachowałam to jednak w sobie. Nie chciałam niczym obarczać Kate. Dla mnie liczyło się jej szczęście. Przytuliła mnie, a ja próbowałam się uśmiechnąć. Jednak to nie wyszło tak szczerze jak chciałam.
- Będziemy szwagierkami? - wycedziłam
- Patrzysz w zbyt daleką przyszłość - uśmiechnęła się - Teraz trzeba znaleźć kogoś Tobie
- Znowu chcesz przerabiać ten temat? - już chciała mi odpowiedzieć - włączmy w końcu ten film, zaraz popcorn wystygnie
- No, ale - wzięłam plakat do ręki - Więcej imprez? Chyba u mnie w domu - skrzywiłam się
- No właśnie - była dumna z siebie
- Tom Cie zabije - zaśmiałam się i podałam jej plakat. Nagle zabrzmiało szkolne radio.
Kolejna osoba zaginęła na Air Street. Tym razem to blondynka. Wzrostu 165. Rodzinę prosimy o kontakt.
Głos dyrektorki : Nasi uczniowie mają zakaz udalania się w tereny Air Street. Jeżeli dojdą do nas jakiekolwiek podejrzenia, że ktokolwiek znalazł się w tam tych rejonach zostanie wydalony.
- Tym razem to Megan McMartin - westchnęła Katie
- Meg? Chodziłyśmy razem do podstawówki. - zamarłam. Była miłą, aktywnie działającą w szkole dziewczyną. Nie imprezowała, bo chciała dostać się na medycynę. Nauka zajmowała większość jej prywatnego życia
- Pamiętam. Nauczyciele mylili Was. Od tyłu byłyście identyczne - Katie uśmiechnęła się na to wspomnienie i posmutniała - To zabrzmiało jakby już jej nie było. Przepraszam Meg - nagle ktoś nam przerwał
- Myślisz, że wygrasz ze mną? Żałosne - Selena przerzuciła włosy przez ramię
- Myślisz, ze mam ochotę słuchać Twoich pretensji? - załamałam ręce. Przyglądała się moje spódnicy.
- No wiesz... aaa - w tym momencie wypuściła na mnie swoją kawę - Ups. Przepraszam - zakryła usta rękoma - Szach... Nie płacz. Tylko pomogłam Ci w pozbyciu się tej starej szmaty- zaśmiała się i odeszła
- I co ja mam z tym zrobić? Zaraz lekcja. - Koniec miłej Rose. Zmarszczyłam brwi
- Nie masz nic na przebranie?
- Mam moje czarne rurki. Powiedz Lisie, że jestem u pielęgniarki. - Katie skinęła głową. Zabrzmiał dźwięk dzwonka. Dotarłam do mojej szafki przechwyciłam spodnie. W szkole był monitoring, musiałam bezszelestnie udać się do łazienki.
Po 10 minutach męki w kabinie udało mi się wciągnąć spodnie. Spojrzałam w lustro i całkiem nieźle wyglądały z luźną, białą, falbaniastą bluzką na ramiączka i czarnymi balerinami. Poprawiałam włosy kiedy dostałam smsa od Toma z pytaniem co chce na obiad.
Wybiegłam z łazienki. Darowałam odpisywanie mu, bo i tak już powinnam dawno być na lekcji. Nauczycielka zaczęła marudzić, gdy stanęłam w drzwiach. Obok mojego miejsca zauważyłam opierającą się postać. Po dłuższej koncentracji wzroku stwierdziłam, ze to nowy. Klasa była pełna. Lisa zdradziła mnie dla Mata Netwona. Musiałam usiąść tam.
Jaka szkoda, że Katie była piętro wyżej. Wymyśliła by coś. Przysiadłam do stolika. Chłopak był cały czas zapatrzony w okno, jakby nieobceny. Kiedy siedział blisko zdążyłam zauważyć, że ma na ciele sporo tatuaży. Jestem w szoku jakim cudem dyrektorka wpuściła go do tego budynku, a co dopiero pozwoliła mu się tu uczyć.
Kusiło mnie, żeby na niego spoglądać, lecz to po pierwsze niegrzeczne, a po drugie głupie i dziwne. Starałam dalej skupiać się na całkach i błagałam, by nie wywołali mnie do odpowiedzi.
Czekałam na Katie przed szkołą, jednak po 20 minutach zorientowałam się, że musiała wcześniej pojechać do domu. Na parkingu stał już tylko mój słodziutki czerwony mercedes i jakieś czarne BMW.
Plac wyglądał jak wystawa samochodów, a nie parking szkolny. Gdy weszłam do domu czekał już na mnie Tom.
- Muszę zostawić Cię samą na noc - złożył ręce
- Jeeeej! impreza! - zaczęłam skakać po korytarzu, ale pokiwał przecząco głową
- Nie, ale zaproś Katie. Nie chce, żebyś została zupełnie sama na noc. -poprosił
- Katie równa się impreza - pogroził mi palcem - Tak wiem, nie w tygodniu. - spuściłam głowę
- Czemu mi się nie pochwaliłaś, że startujesz w wyborach? - podrzucił mi ulotkę.
- Bo to nie ja startuje - wzruszyłam ramionami - To Katie, tyle, że z moją twarzą i nazwiskiem - załamałam ręce - Swoją drogą skąd to masz? - spytałam, ale zmienił temat
- Mam dla Ciebie pizze w zamrażalniku - pogłaskał mnie po głowie
- Jej ! Mój brat umie gotować... ekhem kupować - zaśmiałam się
- Bardzo śmieszne. Oberwiesz jutro za to - wytknął mi język i wyszedł. Spojrzałam w telefon. Mama nagrała się dwa razy. Oddzwoniłam jej tylko z informacją, że posiadam komórkę i do południa nie ma mnie w szkole. Miałam nieodparte wrażenie, ze moich rodziców dotknął kryzys wieku średniego.
Trochę się już za nią stęskniłam. Westchnęłam i wystukałam numer do Katie.
- Uciekłaś mi! - wyrzuciłam jej
- Cześć. Mi też miło Cię słyszeć. Miałam powód, ale to nie przez telefon.
- Właśnie. Wpadniesz dzisiaj do mnie na noc. Tom nocuje u Lisy... chyba. W każdym bądź razie dom jest pusty - wyjęłam z lodówki jogurt. Mówiąc i popijając go... Tak dziwnie to brzmiało.
- No dobra. Będę za godzinę
- Też mam Ci coś ważnego do opowiedzenia.
- No to się śpieszę. - rozłączyła się, a ja zaczęłam szykować salon. Znając nas pewnie będziemy się bały wejść potem na górę do mojego pokoju. Norma. Rozłożyłam sofę, włączyłam DVD i nastawiłam popcorn. Liczyłam na to, ze przyniesie...
- Ja i koktajle mrożone już tu są - pamiętała, ale chyba zapo... - i czekoladowe krakersy - pamiętała o wszystkim. - Chyba potrąciłam wiewiórkę na skrzyżowaniu - skrzywiła się - No trudno - posmutniała, a ja wybuchłam śmiechem, chociaż żal mi było zwierzaka. Kate nie należała do dobrych kierowców. Właśnie dlatego rodzice zainwestowali w moje prawo jazdy i mercedesa. Bali się mnie puszczać samą z Kate, gdy miała prowadzić.
Usiadłyśmy na kanapie.
- Opowiadaj czemu mnie zostawiłaś. - wytknęłam jej
-Nie Ty lepiej pierwsza, bo... - nie dość, ze mnie zostawiła to jeszcze nie chciała nic powiedzieć
- Niech Ci będzie - machnęłam ręką - Kiedy poszłam w końcu na tą lekcje siedziałam obok tego nowego. Nikt nie wie jak on ma na imię?
- A Lisa? - westchnęła Kate
- Zdradziła mnie. Zresztą to wina Seleny, gdyby nie ona..
- To nigdy nie usiadłabyś obok Twojej przyszłej miłości! Chyba dzięki niej - zaśmiała się
- Zabawne. No nic, w każdym bądź razie.. cały czas gapił się w okno. Ty wiesz ile on ma tatuaży? - rozdziawiłam buzie
- Tatuaże? W naszej szkole? Jakim cudem? Jak chciałam sobie przebić nos to dyrektor groziła, że mnie wyrzuci. Właściwie to widziałam go przed chwilą. Na Twojej ulicy - uśmiechnęła się na wspomnienie o nim
- Naszego dyrektora?
- Nie, Zayna.Na Twojej ulicy. Ale ma zarąbiste auto. Jeździ czarną bmką - mówiła chyba szybciej niż myślała
- Zayna? Dziwne imię. Swoją drogą skąd wiesz jak się nazywa?
- Powiedzmy, że w naszym mieście plotki szybko się rozchodzą - posłała mi uśmiech
- Wracając do auta. Dziś, gdy w końcu zorientowałam się,ze mnie zostawiłaś na parking, a o prócz mojego samochodu stało to BMW. Ale na mojej ulicy? - zdziwiłam się
- Nie widziałaś, żeby ktoś się tu wprowadzał? - pokiwałam przecząco głową
- Teraz mów. - złapała moje ręce
- Chodzi o to, że... nie byłam dzisiaj na lekcjach - wydusiła z siebie. Poszła na wagary? Norma
- Wagary? Beze mnie? - wytknęłam jej język
- Byłam z kimś - robiło się co raz ciekawiej - Byłam z Twoim bratem
- Jak to z moim bratem? - nie mogłam uwierzyć
- Skoro on... To gdzie teraz jest? - zmartwiłam się o niego zamiast dbać o to co mi przekazała.
- Miał porozmawiać dzisiaj z Lisą i załątwić tę sprawę raz na zawsze- wzięłam głęboki wdech - a potem jedzie przenocować do kolegi - tchórz pomyślałąm
- Ale jak to? Długo TO trwa? - zaczęłam chodzić po domu
- Marzenia z dzieciństwa się spełniają - fakt Tom był wielkim sennym marzeniem Kate, ale jesteśmy w liceum to co innego. Po za tym żal mi było Lisy. To naprawdę fajna dziewczyna. Nie podobało mi się to wszystko. Byłam strasznie zazdrosna o Toma jak i o Kate. Bałam się, że przez to wszystko będę musiała się nieco wycofać. Tak się stanie. Prędzej, czy później. Zachowałam to jednak w sobie. Nie chciałam niczym obarczać Kate. Dla mnie liczyło się jej szczęście. Przytuliła mnie, a ja próbowałam się uśmiechnąć. Jednak to nie wyszło tak szczerze jak chciałam.
- Będziemy szwagierkami? - wycedziłam
- Patrzysz w zbyt daleką przyszłość - uśmiechnęła się - Teraz trzeba znaleźć kogoś Tobie
- Znowu chcesz przerabiać ten temat? - już chciała mi odpowiedzieć - włączmy w końcu ten film, zaraz popcorn wystygnie
___________________________________________________________________
Prośba ode mnie. Piszcie komentarze :3
niedziela, 18 września 2016
Rozdział 1.
Kolejne przestępstwa miały miejsce na Aire Street. Ważnym osobistością radzimy się nie zapuszczać w tamte tereny - śmiech radiowca.
Dzień jak co dzień. Ledwo zaczął się rok szkolny, a ja już miałam dwie klasówki. Spojrzałam w plan wiszący tuż obok lusterka i całej reszty bałaganu mojej szafki.
W odbiciu zauważyłam jak biegnie (jeżeli można nazwać tak dreptanie w 15 centymetrowych Laboutinach) w moją stronę ma najlepsza przyjaciółka - Katie jeszcze od czasów przedszkola.
Konkretnie od momentu, gdy obie wywaliłyśmy budyń na Selene Voice. O ironio głos miała dziewczyna okropny. Tak jak wspomniałam,razem wychowywałyśmy się w Bradford.
- Nie przegięłaś z tą sukienką? - szepnęła mi do ucha - To szkoła prywatna - prywatna szkoła i bez mundurków. Dziwne, nieprawdaż?
- Masz jakieś nowości? - zmieniłam ten ubiorowy temat
- Tak, zmienili nam plan. Mamy dwie lekcje razem - powiedziała z oburzeniem
- Z jednej strony to dobrze. Przydadzą mi się lepsze oceny w tym roku - wzruszyłam rrękoma, a Katie uderzyła mnie w ramie. Szłyśmy akurat w stronę klasy.
- Selena startuje na przewodnicząca - wyplułam mój bananowo-malinowy koktajl. Na szczęście za raz obok. Katie udusiłaby mnie, gdybym zniszczyła jej ciuchy
- Co? Już to widzę - westchnęłam - Selena na przewodniczącego! Chcesz dobrze? Głosuj na innego - obie się rozśmiałyśmy. Poczułam jak ktoś stuka mnie w ramię. Odwróciłam się i spojrzałam na tę opaloną pełną burzliwych loków twarz.
- Coś Ci nie pasuje Davis? - podniosła prawą brew i oddała swoją torebkę "przyjaciółce", okrążyła mnie
- Głowa napchana głupotą, bezsensownymi celami, idiotyzmem, i forsą... cóż może coś z tego wyjść - podciągnęłam róg wargi
- Zapłacisz mi za to - zmarszczyła czoło
- Uspokój się Selena i wracaj do swojej świty - stanęła między nami Katie
- To dopiero początek - pomachała mi
- Nie znoszę jej - byłam nabuzowana bardziej niż kiedykolwiek dotąd.
- Mam dla ciebie coś na uspokojenie - usiadłyśmy na jednej z ławek przed sala - Mamy nowego w klasie - Nowa osoba na tej dzielnicy? W tej szkole? Zwykle wszyscy wyprowadzali się na przedmieścia. Tutaj było pełno lasów i... jakieś średniej wielkości centrum. - podobno jest bardzo przystojny.
- Skąd Ty to wiesz? - zarzuciłam jej, że mówi mi o tym dopiero teraz.
- Przepraszam Cię, ale nie trzeba było wyjeżdżać do dziadków na weekend i pomyśleć, ze to był Twój pomysł - Katie wywróciła oczami - Wracając do tego przystojnego tematu, bierz się za niego.
- Czemu każdy chłopak, którego napotkasz musi być moim potencjalnym partnerem życiowym - zrobiłam akcent na "moim". Fakt, miałam 17 lat i w życiu nie miałam chłopaka, ale to był mój osobisty wybór. Miłość musi mi spaść na głowę, żebym ją poczuła.
- Chodź już na te lekcje. Z roku na rok robisz się bardziej marudna - rozdziawiłam buzie
- Że niby ja? - złapała mnie za nadgarstek
- Chodź już...- wepchnęła mnie na jakiegoś chłopaka. Książki wleciały mi na podłogę. Spojrzałam na niego, ale nigdy wcześniej go tu nie widziałam. Ciemna karnacja, czarne postawione włosy i piwne tęczówki, które próbowały się wydostać zza czarnych ray ban'ów.
Cały był ubrany na czarno. Wyglądał trochę jak John Travolta w Grease tylko o wiele wiele lepiej. Cały był przesiąknięty perfumami. Chyba bardzo drogimi, bo jeszcze od nikogo nie wyczuwałam podobnej woni
- Przepraszam - z jego ust wydobył się baryton. Schylił się, pozbierał książki.
- Nic się nie stało - wyglądało tak jakby czekał tylko na to zdanie, bo od razu włożył mi książki do reki i poszedł. Spojrzałam na Katie, a ta stała z rozdziawioną buzią.
W końcu weszłyśmy do sali. Całą lekcje nie mogłam się skupić. Po głowie chodził mi ten chłopak. Trudno, żeby tak nie było skoro był naprawdę przystojny.
Po lekcjach poszłyśmy na lody.
- I co? Miłość może nie spadła Ci na głowę, ale nieźle w nią przywaliłaś - ona miała na myśli...
- Chyba zgłupiałaś - zarzuciłam
- Rose spójrz... - podała mi ulotkę, na której widniała twarz Seleny sponsorującej tę kawiarnię.
- Przecież tu przychodzi cała nasza szkoła. Rozejrzałam się dookoła, gdzie siedziało pełno naszych znajomych - Ona to wygra jak nic - po tym zdaniu nieznajomy wszedł do kawiarni. Zaczął się rozglądać, gdy nasze oczy się zetknęły od razu wyszedł. - Czy ja jestem jakimś odmieńcem?
Może mam lody na czole, czy coś... Miałam racje nic mnie nie uderzyło. - Katie była zaczytana w broszurkę - Mówię do Ciebie? Czy ja jeszcze kogoś interesuje?
- Potem się nim zajmiemy - Katie spojrzała na mnie z uśmiechem. Nie! Nie chciałam się nim zajmować, ale widziałam w jej spojrzeniu, ze miała dużo gorszy pomysł
- Ej słuchajcie mnie! Tak, patrzcie na mnie. Oooo dziękuję - uśmiechnęła się do całej reszty. Czy, gdyby Rosalie Davis kandydowała na przewodniczącego... - zaczęłam ją szturchać, żeby zeszła - ... głosowalibyście na nią?
Tylko szczerze, bo nie wiem, czy jest sens marnować tusz w drukarce - założyła rękę na rękę
- Taaaak! - odkrzykneła większość. Katie dała im powód do plotek. Usiadła na miejscu
- Dziś wieczorem zrobię Ci plakaty i stworze kampanie wyborczą. Jutro rano się z nią zapoznasz - Katie była świetną organizatorką. Ciekawe jest tylko jak ja później sobie z tym poradzę.
Nadszedł wieczór. Siedziałam akurat w łazience, gdy usłyszałam
- Wróciłem! - mój głupi, starszy brat zaczął się drzeć. Rodzice pozwolili mi mieszkać z nim, gdy sami wyprowadzili się do Londynu. Razem z Tomem nie chcieliśmy opuszczać Bradford.
- W lodówce masz lazanie. Odgrzej sobie. - zeszłam na dół, a on mnie przytulił. - Jesteś kochana. Wiesz poznałem dziś na Aire Street fajnego chłopaka.
- Gdzie go poznałeś?! Miałeś być u Lisy, a nie na Aire Street. Życie Ci zbrzydło?! - wydarłam się na niego. Co 3 osoba, która szła na Aire Street już nie wracała. - O wszystkim jej powiem!
Lisa była jego dziewczyną, a moją koleżanką z klasy
- Już, spokojnie. Musiałem coś załatwić. Więcej tam nie pojadę. A Ty idź już spać zaraz wybije północ - pocałował mnie w czoło i poszłam na górę.
W nocy śnił mi się koszmar, ale coś mnie obudziło. Konkretniej światło reflektora samochodowego, gdy podeszła do okna samochód odjechał. Stwierdziłam, ze nie ma czym się przejmować i poszłam spać.
Następnego dnia o mało nie spóźniłam, gdy jednak dotarłam tam napotkałam... mnie wszędzie
- Katie! - na szkolnym korytarzu nastała cisza.
Dzień jak co dzień. Ledwo zaczął się rok szkolny, a ja już miałam dwie klasówki. Spojrzałam w plan wiszący tuż obok lusterka i całej reszty bałaganu mojej szafki.
W odbiciu zauważyłam jak biegnie (jeżeli można nazwać tak dreptanie w 15 centymetrowych Laboutinach) w moją stronę ma najlepsza przyjaciółka - Katie jeszcze od czasów przedszkola.
Konkretnie od momentu, gdy obie wywaliłyśmy budyń na Selene Voice. O ironio głos miała dziewczyna okropny. Tak jak wspomniałam,razem wychowywałyśmy się w Bradford.
- Nie przegięłaś z tą sukienką? - szepnęła mi do ucha - To szkoła prywatna - prywatna szkoła i bez mundurków. Dziwne, nieprawdaż?
- Masz jakieś nowości? - zmieniłam ten ubiorowy temat
- Tak, zmienili nam plan. Mamy dwie lekcje razem - powiedziała z oburzeniem
- Z jednej strony to dobrze. Przydadzą mi się lepsze oceny w tym roku - wzruszyłam rrękoma, a Katie uderzyła mnie w ramie. Szłyśmy akurat w stronę klasy.
- Selena startuje na przewodnicząca - wyplułam mój bananowo-malinowy koktajl. Na szczęście za raz obok. Katie udusiłaby mnie, gdybym zniszczyła jej ciuchy
- Co? Już to widzę - westchnęłam - Selena na przewodniczącego! Chcesz dobrze? Głosuj na innego - obie się rozśmiałyśmy. Poczułam jak ktoś stuka mnie w ramię. Odwróciłam się i spojrzałam na tę opaloną pełną burzliwych loków twarz.
- Coś Ci nie pasuje Davis? - podniosła prawą brew i oddała swoją torebkę "przyjaciółce", okrążyła mnie
- Głowa napchana głupotą, bezsensownymi celami, idiotyzmem, i forsą... cóż może coś z tego wyjść - podciągnęłam róg wargi
- Zapłacisz mi za to - zmarszczyła czoło
- Uspokój się Selena i wracaj do swojej świty - stanęła między nami Katie
- To dopiero początek - pomachała mi
- Nie znoszę jej - byłam nabuzowana bardziej niż kiedykolwiek dotąd.
- Mam dla ciebie coś na uspokojenie - usiadłyśmy na jednej z ławek przed sala - Mamy nowego w klasie - Nowa osoba na tej dzielnicy? W tej szkole? Zwykle wszyscy wyprowadzali się na przedmieścia. Tutaj było pełno lasów i... jakieś średniej wielkości centrum. - podobno jest bardzo przystojny.
- Skąd Ty to wiesz? - zarzuciłam jej, że mówi mi o tym dopiero teraz.
- Przepraszam Cię, ale nie trzeba było wyjeżdżać do dziadków na weekend i pomyśleć, ze to był Twój pomysł - Katie wywróciła oczami - Wracając do tego przystojnego tematu, bierz się za niego.
- Czemu każdy chłopak, którego napotkasz musi być moim potencjalnym partnerem życiowym - zrobiłam akcent na "moim". Fakt, miałam 17 lat i w życiu nie miałam chłopaka, ale to był mój osobisty wybór. Miłość musi mi spaść na głowę, żebym ją poczuła.
- Chodź już na te lekcje. Z roku na rok robisz się bardziej marudna - rozdziawiłam buzie
- Że niby ja? - złapała mnie za nadgarstek
- Chodź już...- wepchnęła mnie na jakiegoś chłopaka. Książki wleciały mi na podłogę. Spojrzałam na niego, ale nigdy wcześniej go tu nie widziałam. Ciemna karnacja, czarne postawione włosy i piwne tęczówki, które próbowały się wydostać zza czarnych ray ban'ów.
Cały był ubrany na czarno. Wyglądał trochę jak John Travolta w Grease tylko o wiele wiele lepiej. Cały był przesiąknięty perfumami. Chyba bardzo drogimi, bo jeszcze od nikogo nie wyczuwałam podobnej woni
- Przepraszam - z jego ust wydobył się baryton. Schylił się, pozbierał książki.
- Nic się nie stało - wyglądało tak jakby czekał tylko na to zdanie, bo od razu włożył mi książki do reki i poszedł. Spojrzałam na Katie, a ta stała z rozdziawioną buzią.
W końcu weszłyśmy do sali. Całą lekcje nie mogłam się skupić. Po głowie chodził mi ten chłopak. Trudno, żeby tak nie było skoro był naprawdę przystojny.
Po lekcjach poszłyśmy na lody.
- I co? Miłość może nie spadła Ci na głowę, ale nieźle w nią przywaliłaś - ona miała na myśli...
- Chyba zgłupiałaś - zarzuciłam
- Rose spójrz... - podała mi ulotkę, na której widniała twarz Seleny sponsorującej tę kawiarnię.
- Przecież tu przychodzi cała nasza szkoła. Rozejrzałam się dookoła, gdzie siedziało pełno naszych znajomych - Ona to wygra jak nic - po tym zdaniu nieznajomy wszedł do kawiarni. Zaczął się rozglądać, gdy nasze oczy się zetknęły od razu wyszedł. - Czy ja jestem jakimś odmieńcem?
Może mam lody na czole, czy coś... Miałam racje nic mnie nie uderzyło. - Katie była zaczytana w broszurkę - Mówię do Ciebie? Czy ja jeszcze kogoś interesuje?
- Potem się nim zajmiemy - Katie spojrzała na mnie z uśmiechem. Nie! Nie chciałam się nim zajmować, ale widziałam w jej spojrzeniu, ze miała dużo gorszy pomysł
- Ej słuchajcie mnie! Tak, patrzcie na mnie. Oooo dziękuję - uśmiechnęła się do całej reszty. Czy, gdyby Rosalie Davis kandydowała na przewodniczącego... - zaczęłam ją szturchać, żeby zeszła - ... głosowalibyście na nią?
Tylko szczerze, bo nie wiem, czy jest sens marnować tusz w drukarce - założyła rękę na rękę
- Taaaak! - odkrzykneła większość. Katie dała im powód do plotek. Usiadła na miejscu
- Dziś wieczorem zrobię Ci plakaty i stworze kampanie wyborczą. Jutro rano się z nią zapoznasz - Katie była świetną organizatorką. Ciekawe jest tylko jak ja później sobie z tym poradzę.
Nadszedł wieczór. Siedziałam akurat w łazience, gdy usłyszałam
- Wróciłem! - mój głupi, starszy brat zaczął się drzeć. Rodzice pozwolili mi mieszkać z nim, gdy sami wyprowadzili się do Londynu. Razem z Tomem nie chcieliśmy opuszczać Bradford.
- W lodówce masz lazanie. Odgrzej sobie. - zeszłam na dół, a on mnie przytulił. - Jesteś kochana. Wiesz poznałem dziś na Aire Street fajnego chłopaka.
- Gdzie go poznałeś?! Miałeś być u Lisy, a nie na Aire Street. Życie Ci zbrzydło?! - wydarłam się na niego. Co 3 osoba, która szła na Aire Street już nie wracała. - O wszystkim jej powiem!
Lisa była jego dziewczyną, a moją koleżanką z klasy
- Już, spokojnie. Musiałem coś załatwić. Więcej tam nie pojadę. A Ty idź już spać zaraz wybije północ - pocałował mnie w czoło i poszłam na górę.
W nocy śnił mi się koszmar, ale coś mnie obudziło. Konkretniej światło reflektora samochodowego, gdy podeszła do okna samochód odjechał. Stwierdziłam, ze nie ma czym się przejmować i poszłam spać.
Następnego dnia o mało nie spóźniłam, gdy jednak dotarłam tam napotkałam... mnie wszędzie
- Katie! - na szkolnym korytarzu nastała cisza.
CDN...
A nastąpi już za 4 dni, czyli 22.09.2016 Do zobaczenia!
Mogą Was dziwić komentarze na dole. Kiedyś już raz pisałam Amora. Niestety go nie skończyłam. Mam nadzieję, że nareszcie mi się uda nim z Wami podzielić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)